Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Piłkarzy z Sosnowca, którzy grają o życie, bardzo zabolała porażka w prestiżowym starciu. - To był mecz o sześć punktów. Działo się dużo, ale dla nas niezbyt dobrych rzeczy. Znowu VAR, znowu sytuacje sporne i nieuznana bramka. Nie wiem, czy to była słuszna decyzja, ale sytuacja była sprawdzana. Spodziewaliśmy się, że będzie nerwowo, będzie wiele emocji czy prowokacji. Nam zabrakło kropki nad "i" w postaci kolejnych goli - komentuje Piotr Polczak, mając na uwadze sytuacja z 80. minuty, kiedy do siatki trafił Tomasz Nawotka. Po sygnale od sędziów VAR, w sobotę przy monitorze siedział Jarosław Przybył i Krzysztof Myrmus, sędzia Bartosz Frankowski "skasował" gola sosnowiczan, dopatrując się wcześniej faulu Giorgiosa Mygasa na Jesusie Jimenzie. Polczak nie mógł odżałować niewykorzystanych okazji. Jak choćby trafienia w poprzeczkę w pierwszej połowie po strzale z wolnego, rozgrywającego swój 150. mecz w Ekstraklasie Patrika Mraza czy w drugiej połowie Mateusza Możdżenia. - Piłka nie chciała wpaść do bramki. Górnik był skuteczniejszy, miał dwie czy trzy sytuacje i zdobył dwie bramki. My mieliśmy poprzeczkę, słupek. Gdy strzeliliśmy gola na 1-1 wydawało się, że przejmujemy inicjatywę i strzelimy kolejne gole, tymczasem Angulo wyszedł strzał życia i znów musieliśmy gonić wynik. Nie byliśmy konkretni i zapłaciliśmy za to wysoką cenę - mówi Polczak. Po 23 kolejkach beniaminek z Sosnowca ma na koncie 15 punktów. W sobotę rozegra u siebie mecz z Koroną Kielce. - Nie możemy spuścić głów, bo gramy i walczymy dalej. Trzeba już myśleć i koncentrować się na kolejnym ligowym spotkaniu, bo nie ma sensu rozpamiętywać meczu w Zabrzu, tych kontrowersji, pracy sędziów. To historia, jej już nie zmienimy. Nie patrzymy w tabelę, patrzymy tylko w terminarz i z kim przychodzi nam grać w najbliższej kolejce - zaznacza Polczak. Michał Zichlarz, Zabrze