- Na pewno inaczej wyobrażaliśmy sobie te pierwsze wiosenne mecze, cóż nie zawsze zaczyna się od zwycięstw - nie kryje Ćwielong. - W Bytomiu z Polonią zagraliśmy nawet nieźle, mieliśmy okazje, a skończyło się na bezbramkowym remisie. Z Jagiellonią chcieliśmy się pokazać przed naszymi kibicami z jak najlepszej strony. Nie wyszło. teraz czekamy już na mecz Lechią. Musimy się zrehabilitować. Nikt stawia przed nami zadania wywalczenia konkretnego miejsca, ale my chcemy wygrywać co tydzień. Wtedy wszyscy wokół będą z nas zadowoleni. - Czy miał pan jakieś problemy z aklimatyzacją w zespole i we Wrocławiu? - Żadnych. Szybko złapałem wspólny język z kolegami. Jeszcze przed wyjazdem na obóz na Cypr znalazłem mieszkanie. Jest tu ze mną rodzina. Mam wszystko co trzeba. - Pana transfer do z Wisły do Śląska dla wielu był zaskoczeniem... - Ale nie dla mnie. Chciałem odejść i bardzo się cieszę, że to właśnie Śląsk zdecydował się mnie pozyskać. - Nie widział pan już w Wiśle przyszłości dla siebie? - Chciałem grać, a w Wiśle byłem zazwyczaj pierwszym wchodzącym. Jak długo można udowadniać swoją wartość siedząc na ławce. Śląsk był bardzo konkretny. Wcale nie uważam, że zrobiłem krok wstecz. - Jest pan zaskoczony tak słabym startem Wisły? - Po przejściu do Śląska przestałem interesować się tym co dzieje się w Wiśle. To już nie moje problemy, choć fajnie byłoby, jakby Wisła wywalczyła mistrzostwo Polski, bo w ten tytuł wniósłby jakiś swój wkład. Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz