Spotkanie ostatecznie zakończyło się zwycięstwem "Pasów" 2:0. - W końcu udało się panu przełamać niemoc i po raz pierwszy na wiosnę posłał pan piłkę do siatki rywali. - Cieszę się z tego, że udało mi się strzelić tę bramkę, ale głównym powodem do radości jest fakt, że po raz kolejny wygraliśmy mecz. - Pańska bramka, zdobyta w drugiej minucie, ustawiła spotkanie. Lech musiał zaatakować, przez co wy mogliście grać bardziej z kontry. - Mecz się dla nas bardzo dobrze ułożył, szkoda jednak, że jeszcze w pierwszej połowie nie udało nam się zdobyć kolejnego gola, bo grałoby się nam dużo łatwiej. - Pan strzelił swoją bramkę, ale mógł jeszcze co najmniej jedną. W 52. minucie dostał pan prostopadłą piłkę od Piotra Gizy i z 12 metrów przeniósł ją nad poprzeczką. - Wydawało mi się, że byłem za obrońcami, że był spalony i zlekceważyłem tę sytuację. Popełniłem błąd, bo zawsze trzeba grać dopóki sędzia nie zagwiżdże. - Wygraliście w końcu więcej niż jedną bramką. Czy to był wasz najlepszy mecz w rundzie wiosennej? - Niekoniecznie. Cieszy to, że mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych, a wiadomo, że jak się ma więcej okazji, to łatwiej strzelić gola i wygrać. W poprzednich spotkaniach było z tym różnie. Paweł Pieprzyca, Kraków