Bagnicki do drużyny trafił latem. Przez kilka miesięcy nikogo jednak do siebie nie przekonał. Zagrał jedynie w pięciu spotkaniach. Z tego w jednym całym. Ani razu nie trafił do siatki. - W meczach, w których dostawał szanse, nie strzelał bramek. To dla napastnika jest najwyższym grzechem - wyjaśnia powody decyzji opiekun Sandecji Dariusz Wójtowicz. - Piotr bardzo się starał. Nie mogę mieć do niego absolutnie pretensji, jeśli chodzi o zaangażowanie na treningach. W piłce dostaje się pięć minut i trzeba je wykorzystać - przypomina szkoleniowiec. Jak przekonuje Wójtowicz, powodem decyzji nie była niska częstotliwość występów Bagnickiego. - Maciej Kowalczyk też grał mało, ale pokazał większe możliwości - argumentuje. Zaważyły za to na niej sprawy finansowe. - Piotr nie przekonał nie tylko mnie, ale też działaczy. Wiem, że nie ma dobrej opinii wśród rzeszy kibiców. Mamy, jeśli chodzi o finanse, ograniczone możliwości. Uznaliśmy, że byłoby wielce nierozsądne utrzymywanie zawodników, którzy nie mają realnej szansy na przebicie się. Nie chcemy blokować miejsca dla piłkarza, który mógłby być skuteczniejszy. Stąd ta decyzja - wyjaśnia opiekun Sandecji. Ostatnie zdania oznaczają, że w najbliższych dniach dojdzie do zmian personalnych w Sandecji. Zarząd i trener dali sobie dwa dni na zastanowienie. Do spotkania dojdzie w piątek. Wtedy może też zadecydować się przyszłość samego Dariusza Wójtowicza, któremu po sezonie kończy się umowa. - To się wiąże z celami i decyzjami personalnymi. Może być tak, że będę pracować do czerwca. A może być, że dłużej. Klub zawsze może też ze mną rozwiązać umowę - zagadkowo mówi szkoleniowiec. - W ciągu 48 godzin zapadnie ostateczna decyzja co do formy współpracy. Krótko- albo długoterminowej. To kwestia wzmocnień. Obrania koncepcji gry tylko na rundę albo na następny sezon - dopowiada. Na temat piątkowego spotkania wypowiedział się również sternik klubu. - Trener przekaże nam listę piłkarzy, których chciałby pozyskać, i tych, z którymi być może się rozstaniemy - wyjaśnia Andrzej Danek. Prezes jednocześnie zaprzecza plotkom, jakoby w Sandecji była grupa niezadowolonych z braku gry jesienią piłkarzy, którzy zgłosili chęć opuszczenia drużyny. - Wiem od naszego dyrektora sportowego Jano Frohlicha, że wszyscy chcą zostać - zapewnia