W maju prokuratura postawiła zarzuty trzem piłkarzom klubów ekstraklasy. Z jednym klub natychmiast rozwiązał kontrakt, ale dwóch - Ireneusz A. z Ruchu Chorzów i Tomasz M. z Odry Wodzisław Śl. - kilkanaście godzin po złożeniu wyjaśnień wystąpiło w meczach ligowych. W przerwie letniej okazało się jednak, że drogi obu stron się rozchodzą. Prezes Odry Wodzisław Ireneusz Serwotka pytany, czy tylko kwestie sportowe zaważyły o nieprzedłużeniu kontraktu z Tomaszem M., odparł: - Nie tylko. Rozpatrywaliśmy całokształt spraw związanych z dalszym zatrudnieniem tego piłkarza - jego wiek, konkurencję, jaką będzie miał na swojej pozycji w nowym sezonie, sprawy finansowe. I doszliśmy do wniosku, że umowy nie przedłużymy. Na pytanie czy zatrzymanie zawodnika po finałowym meczu Pucharu Ekstraklasy w związku z "aferą korupcyjną" miało znaczenie przy negocjacjach kontraktowych, prezes stwierdził: "Nie komentujemy publicznie naszych wewnętrznych, klubowych spraw". 34-letni napastnik występował w Odrze od lipca ubiegłego roku. Rozegrał w ekstraklasie 21 spotkań i strzelił trzy bramki. Zawodnikiem Arki Gdynia przestał być natomiast Krzysztof S., którego w kwietniu sąd pierwszej instancji skazał na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za udział w tzw. aferze korupcyjnej. - Do rozwiązania ważnego jeszcze przez rok kontraktu doszło za porozumieniem stron - wyjaśnił dyrektor sportowy Arki Piotr Burlikowski. - Na decyzję złożyło się kilka kwestii. Przede wszystkim wystarczy prześledzić ilość występów w ostatnim czasie. Krzysztof głównie się leczył i sportowo był dla nas nieużyteczny. A korupcja? Wszystko braliśmy pod uwagę, choć trzeba zaznaczyć, że wyrok w jego sprawie jest nieprawomocny. W poprzednim sezonie zarzuty korupcyjne usłyszeli również m.in. dwaj piłkarze Śląska Wrocław Zbigniew W. i Jacek B. Klub natychmiast rozwiązał z nimi kontrakty. - Nie sposób komentować tych przypadków, gdyż pewnie każdy jest inny i trzeba by znać więcej szczegółów. Na pewno kluby w kontraktach zastrzegają sobie możliwość rozwiązania kontraktu w różnych przypadkach. Nie wiem, czy grzechy korupcyjne z przeszłości odgrywają główną rolę, choć nie ulega wątpliwości, że winni powinni ponieść jakąś odpowiedzialność - powiedział rzecznik dyscyplinarny PZPN Wojciech Petkowicz.