W sobotę, 3 września o godz. 17.00 w Orlen Arenie szczypiorniści Wisły rozpoczną nowy, ważny i bardzo trudny sezon. - Jesteśmy jedną drużyną, udało się zintegrować dawny skład z zawodnikami, którzy doszli przed sezonem, porównując rok do roku, jesteśmy w lepszej formie niż przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu. Czekają nas większe wyzwania, bo do rozgrywek ligowych dojdą mecze i podróże w Lidze Mistrzów. Obie ligi są istotne, i polska, i mistrzów, ale generalnie czuję, że wszystko będzie dobrze. Obawiam się jedynie kontuzji w zespole - zapowiedział Walther. O tym, że tytuł mistrza Polski, to już historia wspominał także prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński. - Przed nami nowy sezon, w którym musimy obronić ten tytuł i walczyć o następny. A będzie to trudne, ale wszyscy zawodnicy wykonali morderczą pracę w okresie przygotowawczym, udowodnili, że w trudnych chwilach są monolitem i na każdym kroku udowadniają, że są ambitni, nastawieni na sukces. Chcą zrobić wszystko, by nie tylko potwierdzić swój prymat w kraju, ale zadomowić się też w Europie - powiedział. Na pytanie o zadania postawione przed drużyną w rozgrywkach europejskich prezes Miszczyński dodał: - Chcemy wyjść z grupy, ale zdajemy sobie sprawę, że nasza grupa wcale nie jest taka łatwa. Tak może powiedzieć chyba tylko ekipa Hamburga, która jest bezsprzecznie kandydatem do pierwszego miejsca. A reszta zespołów, to mistrzowie krajów bez większych dokonań na arenie międzynarodowej. Oni tak samo mogą mówić o nas, też nie mamy ostatnio sukcesów w rozgrywkach europejskich. Na pewno niuanse będą decydować o zwycięstwach. W przypadku walki w Superlidze prezes zapewnia, że w tym sezonie zastosowana zostanie taka sama taktyka, jak w poprzednim, czyli awans do finału play off. Tylko to daje szansę na walkę o złoty medal MP. Konkurencja na polskim rynku jest duża i nawet atut własnego boiska nie musi decydować o końcowym sukcesie. Ważne będzie rozwiązanie logistycznych problemów i uświadomienie zawodnikom, że każdy mecz jest ważny. W sobotę grać będą z najlepszymi w Europie, a w środę w polskiej lidze, być może ze słabszymi drużynami, nawet tymi, które walczyć będą o utrzymanie. - To ważne, by każdy mecz traktować jednakowo i nie dostać lania we własnej hali od teoretycznie słabszego rywala - podkreślił prezes. O tym, że najtrudniejsza będzie regeneracja mówił także Michał Kubisztal - zawodnik, który dopiero od lipca jest w składzie zespołu. - Nie będzie czasu na wyleczenie urazów, a każda kontuzja, to konieczność poszukiwania nowych ustawień zespołu. Wydaje się, że "na papierze" nadal lepszą ekipą jest Vive Kielce, ale my mamy zamiar zweryfikować to na boisku - powiedział. Kontuzji obawia się także Marcin Wichary, bramkarz zespołu: - Dodatkowo trzeba będzie jeszcze trochę poczekać na zgranie się zespołu. No i musimy pamiętać o koncentracji. Każdy mecz będzie ten najważniejszy - powiedział. Na pytanie o lidera drużyny, żaden z rozmówców nie chciał podać konkretnego nazwiska. - Myślę, że w zespole jest wielu liderów i każdy z nich będzie dokładał swoje umiejętności. Każdy jest ekspertem na swojej pozycji. Bardzo ważne by miał szacunek kolegów, by wszyscy go słuchali. Być może takim liderem będzie Michał Kubisztal, który często dzieli się doświadczeniami z kolegami - powiedział Lars Walther, a prezes Miszczyński dodał: - Nie zamierzamy nikogo wyznaczać, postawa na boisku szybko wskaże w sposób naturalny, kto poprowadzi drużynę.