Szkoła działa od roku. Pomysłodawcą utworzenia takiej niepublicznej placówki, która byłaby przyjazna wybitnym zawodnikom uprawiających sport wyczynowy, mającym trudności ze znalezieniem czasu na naukę w typowej uczelni, był nieżyjący już prezes PKOl Stanisław Stefan Paszczyk. - Nasza oferta powstrzyma zjawisko odchodzenia od sportu osób kończących karierę zawodniczą - powiedział rektor szkoły dr Edward Samoraj. Piłkarze ręczni, medaliści mistrzostw świata, często grający na co dzień w zagranicznych klubach znaleźli, szansę na podnoszenie swoich kwalifikacji, z czym na takich uczelniach jak AWF mogliby mieć trudności. - Związek Piłki Ręcznej w Polsce stworzył nam taką możliwość. Wiadomo, że przy naszym trybie życia, będąc cały czas za granicą, jest ciężko cokolwiek innego robić. Skorzystaliśmy z tego - powiedział 29-letni Grzegorz Tkaczyk. "Do nauki trzeba dorosnąć - dodał dwa lata od niego młodszy Krzysztof Lijewski. - I przyszedł taki moment. W naszym wieku człowiek zadaje sobie pytanie, co będzie robił, jak skończy karierę. Grać już nie będziemy, a piłką ręczną zajmujemy się całe życie, znamy się na tym najlepiej. Fajnie więc byłoby zostać w naszej dyscyplinie i w przyszłości uczyć młode pokolenie". Wykładowcy w tej szkole pracują praktycznie społecznie, a zarobki rektora są porównywalne z najniższą płacą krajową. Pensję musi pobierać ze względów proceduralnych.