- Zbieramy pieniądze na autokar i na własny koszt w środę wracamy do Łodzi - powiedział po spotkaniu z zawodnikami trener ŁKS Grzegorz Wesołowski. Jeśli piłkarze nie zmienią decyzji, będzie to najkrótsze zimowe zgrupowanie w historii klubu. Do stolicy polskich Tatr piłkarze ŁKS wyjechali bowiem w poniedziałek. Tego samego dnia miało się rozpocząć wypłacanie zaległości, jakie klub ma wobec zawodników. Piłkarze nie doczekali się jednak wypłat. Nie uregulowana została również cała kwota za zgrupowanie. Do tej pory na konto zakopiańskiego COS wpłynęła połowa należności. Zawodnicy liczyli na to, że jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania zespół zostanie formalnie przejęty przez Łódzki Klub Sportowy Piłkarską Spółkę Sportową. To nowy podmiot założony przez władze Łodzi. ŁKS PSS miał przejąć klub od zadłużonej prywatnej spółki ŁKS SSA, by docelowo przekazać zespół nowemu inwestorowi. Nowy podmiot miał też m.in. spłacić zaległości wobec zawodników. Do tej pory tak się jednak nie stało. Żadna ze stron nie czuje się jednak winna zaistniałej sytuacji. - Nie mogę nic zrobić, bo formalnie nie przejąłem jeszcze zespołu. Wszystko jest przygotowane, jednak stara spółka do tej pory nie przekazała kompletnej dokumentacji umożliwiającej przejęcie - powiedział prezes ŁKS PSS Dariusz Gałązka. Dodał, że nie zapłacenie pełnej kwoty za zgrupowanie na pewno nie jest przyczyną wcześniejszego wyjazdu piłkarzy z Zakopanego. - Połowa została zapłacona, więc nikt ich nie wyrzuci na ulicę. Spokojnie mogą więc dokończyć obóz. Jeśli nie chcą, to ja nie mogę ich do tego zmusić - wyjaśnił Gałązka. Z zarzutami prezesa ŁKS PSS o brakujących dokumentach nie zgadza się prokurent ŁKS SSA Marek Łopiński. Jego zdaniem nowa spółka nie kwapi się do przejęcia zespołu, zmienia ciągle umowę i domaga się nowych dokumentów. - Przygotowaliśmy wszystko, czego od nas wymagano - powiedział Łopiński. Efekt wzajemnych przepychanek jest taki, że piłkarze nie wiedzą czy i kiedy trafią do nowej spółki i otrzymają zaległe wypłaty. Dlatego postanowili przerwać zgrupowanie i wrócić do Łodzi. Jeśli sytuacja szybko się nie zmieni, to trzeci zespół 1. ligi wiosną nie wznowi rozgrywek.