"Jeśli nasza defensywa będzie dobrze funkcjonować, to powinno być dobrze - powiedział przed spotkaniem trener naszych południowych sąsiadów Miroslav Soukup. Było tak aż do 62. minuty. Co więcej, w 60. minucie przepiękną bramkę strzelił Martin Fenin. Przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki i z półobrotu huknął w długi róg tak, że Romero mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Zapachniało niespodzianką. Jednak już dwie minuty później czescy obrońcy pogubili się, piłka po świetnym podaniu "w uliczkę" dotarła do Sergio Aguero, a ten nie dał szans Petrowi. Podrażniona duma faworytów spowodowała, że od tego momentu ataki Argentyńczyków były coraz groźniejsze. Natomiast po Czechach było widać zmęczenie, na które skarżyli się jeszcze przed finałem. Coraz częściej łapały ich skurcze i coraz częściej musieli przerywać akcje rywali faulami. Aż wreszcie w 86. minucie szczęście opuściło Czechów. Mauro Zarate zdobył gola na wagę mistrzostwa świata. Trzeba jednak przyznać, że Argentyńczycy byli najlepszą drużyną tegorocznych mistrzostw świata. Stracony gol w finale był dopiero drugim podczas całej imprezy. Pierwszego strzelił im Dawid Janczyk w przegranym przez Polskę 1:3 meczu 1/8 finału. Argentyna - Czechy 2:1 (0:0) Bramki: Sergio Aguero (62.), Mauro Zarate (86.) - Martin Fenin (60.). Argentyna: Sergio Romero - Gabriel Mercado, Federico Fazio, Leonardo Sigali, Emiliano Insua - Mauro Zarate, Ever Banega, Matias Sanchez, Pablo Piatti (80. Lautaro Acosta) - Maximiliano Moralez, Sergio Aguero. Czechy: Radek Petr - Ondrej Kudela, Ondrej Mazuch, Jan Simunek, Lukas Kuban - Jakub Mares (76. Marcel Gecov), Lubos Kalouda, Marek Suchy, Tomas Micola - Martin Fenin, Marek Strestik (82. Tomas Pekhart).