To był gigantyczny turniej, po raz pierwszy z 64 meczami. Rozgrywki toczyły się w wielu miastach Francji, w ośmiu grupach po cztery zespoły. Łącznie z eliminacjami do wyłonienia mistrza świata konieczne były 643 mecze. W finałowych 64 spotkaniach strzelono 171 goli. Wielcy czy mali światowego futbolu starali się grać ofensywnie. Z przyjemnością oglądano młodych graczy - Ariela Ortegę z Argentyny czy Micheala Owena z Anglii, grających z radością i zapałem. Owen zdobył jednego z najbardziej efektownych goli turnieju. Jedenastka Francji potrafiła radzić sobie w każdych okolicznościach. Gdy zabrakło wspaniałego reżysera gry Zinedine'a Zidane'a w meczu z Arabią Saudyjską (czerwona kartka), ciężar gry wzięli na siebie inni. Gospodarze poradzili sobie też w 1/8 finału, gdy mieli kłopoty z rewelacyjnie spisującym się Paragwajem. Wymęczone zwycięstwo zapewnił obrońca Laurent Blanc "złotą" bramką w dogrywce. Nie załamali się też, gdy przyszło im strzelać karne w spotkaniu ćwierćfinałowym z Włochami (4-3). Z ćwierćfinałów uwagę zwróciła jeszcze nieoczekiwana porażka Niemców z grającymi z polotem i fantazją Chorwatami 0-3. W półfinale Chorwacja uległa Francji 1-2, a honor "Trójkolorowych" uratował obrońca Liliam Thuram. Brazylia musiała męczyć się z bardzo silną Holandią, którą zmogła (po 1-1 w dogrywce) karnymi 4-2. Finał rozegrano na wspaniałym, nowym stadionie Stade de France. Poprzedziła go tajemnicza choroba asa "Canarinhos" - Ronaldo, który w tym meczu nie był sobą. Za to Zidane był niezrównany. Zaszokował rywali, gdy w 27. minucie główką zdobył bramkę, a pogrążył ich kolejną w przedłużonym czasie gry pierwszej połowy, także po uderzeniu głową. Francuska forteca nie tylko wytrzymała szturm Brazylii w drugiej połowie (nawet po wykluczeniu z gry w 68. minucie Marcela Desailly'ego), ale w kontrataku Emmanuel Petit trzecim golem przesądził o losach tytułu. Sędzią głównym w finale był po raz pierwszy w historii arbiter z Afryki - Marokańczyk Belqola. Dla Francji nadszedł "dzień chwały", jak napisała jedna z gazet. Francja, współzałożyciel FIFA i ojczyzna twórcy mistrzostw świata Julesa Rimeta, potrafiła osiągnąć swój wielki cel i sprostać marzeniom kibiców. Tysiące z nich wyległo na Pola Elizejskie, ciesząc się i tańcząc całą noc. Chorwat Davor Suker z sześcioma bramkami został najlepszym strzelcem turnieju, a jego drużyna, uważana przed mundialem za outsidera, niespodziewanie sięgnęła po brązowy medal.