- Pele i Maradona mają szczęście, że ja tak używałem życia, bo inaczej nikt by o nich nie słyszał - mówił zmarły pół rok temu George Best, genialny angielski piłkarz, który zamiast robić karierę na boisku wolał spędzać czas w kasynie, zabawiać się z tabunami swoich wielbicielek i wlewać do gardła hektolitry alkoholu. Długi i futbol Największą słabość do ruletki, kart i zakładów wykazują właśnie piłkarze. Na Wyspach, gdzie sytuacja jest chyba najgorsza, mówi się już o hazardowej epidemii. Zawodnicy Premier League obstawiają nawet mecze własnych drużyn, co jest oczywiście nielegalne. - Robi to ponad połowa zawodników grających na Wyspach - wyznał niedawno Tony Cascarino, były reprezentant Irlandii. - Mając informacje o kontuzjach, składzie i taktyce są w stanie z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, jak skończy się spotkanie - ciągnie Cascarino, który zdradził, że pewien piłkarz na takiej operacji zarobił jednorazowo 220 tys. funtów. Brytyjska prasa od kilku miesięcy prześciga się w podawaniu kwot przegranych przez czołowych futbolistów. Jak na razie rekordzistą i bohaterem największej hazardowej afery jest Wayne Rooney. Jak podał "Sunday Mirror", ten 21-latek z Manchesteru United na obstawianiu meczów, wyścigów koni i chartów miał przegrać łącznie 700 tys. funtów (czyli równowartość 2,5-miesięcznych zarobków). Smaczku sprawie dodaje fakt, że młoda gwiazda zostawiła te pieniądze w firmie powiązanej finansowo z Michaelem Owenem, który jest partnerem Rooneya w ataku reprezentacji Anglii. Afera Rooneya wywołała lawinę prasowych doniesień. Media przypomniały m.in., jak w przerwach między meczami Euro 2000 angielscy futboliści spotykali się głównie przy karcianym stoliku. Spotkania organizował... trener Kevin Keegan. Jedno z nich wciągnęło piłkarzy tak bardzo, że o mały włos spóźniliby się na własny mecz. Pokerowe licytacje szły w tysiące funtów. Jak wyznał niedawno ochroniarz angielskiej drużyny, w czasie jednego tylko zgrupowania Keegan wygrał od zawodników 10 tys. funtów, a Owen przegrał 30 tys. funtów. O tym, że na grę w pokera z kolegami z boiska wykorzystuje się każdą wolną chwilę, opowiedział a inna gwiazda Manchesteru United - Ruud van Nistelrooy. Jak na razie uważani za największych hazardzistów na Wyspach (m.in. Rio Ferdinand z MU oraz Frank Lampard i John Terry z Chelsea) milczą. Dom bez klamek Słabość do hazardu to jednak nie tylko angielska przypadłość. Chętnie obstawiają także Polacy. Piłkarz Wisły Kraków regularnie do kasyna jeździ bezpośrednio z treningów. Jedna z bulwarówek podała, że rok temu przy zielonym stoliku zawodnik narobił długów sięgających 170 tys. złotych. Wśród zawodników krążą legendy o piłkarzu, który by mieć pieniądze na grę w kasynie, wysprzedał z mieszkania nawet umywalki i klamki! Pewien zapobiegliwy futbolista miał sam wystąpić do kilku kasyn o zakaz wstępu dla siebie. Sami piłkarze i działacze z naszych klubów nie chcą mówić o zakładach, nawet anonimowo. - Może na stare lata napiszę o tym książkę. Historii wystarczy mi na kilka tomów - ucina rozmowę trener klubu z północnej Polski, ale za nic nie chce podać szczegółów. Bardziej rozmowny jest Andrzej Niemczyk, trener polskich siatkarek i zapalony brydżysta. - W czasie mojej kariery modne było granie w karty na zgrupowaniach. Pojawiły się też pierwsze pieniądze, ale trener tępił hazard. Żeby go zmylić, mówiliśmy, że gramy na pompki - opowiadał w wywiadzie dla PAP. Zapalonymi brydżystami byli trenerzy Kazimierz Górski, Ryszard Wagner czy Feliks Stamm. Hazardziści i cała reszta Zakłady u bukmacherów czy nałogowa gra w karty mogą być zgubne nie tylko dla piłkarza uzależnionego od tego typu adrenaliny. W skrajnych przypadkach gra hazardzisty odbija się na wyniku całej drużyny. W 1981 roku Vlado Kasalo w jednym meczu wbił dwa samobóje. Tak umówił się z przeciwnikami z boiska, którzy w zamian za to mieli umorzyć mu długi narobione w kasynie. - Zdarzają się też przypadki, że piłkarz nie chce podać piłki koledze, z którym przegrał przy stoliku. Może być też tak, że w drużynach tworzą się podziały na tych, którzy grają w karty, i resztę. Efekt jest nietrudny do przewidzenia - opowiada były piłkarz I-ligowy. Czy teraz poker i ruletka będą decydować o przebiegu zbliżających się mistrzostw świata w piłce nożnej, które w czerwcu odbędą się w Niemczech? Aby temu zapobiec, rosnącym zagrożeniem hazardu zajął się nawet brytyjski rząd. Po wybuchu afery Rooneya rzecznik premiera wyraził zaniepokojenie, że w czasie mundialu reprezentacja Anglii będzie skoszarowana w słynącym z kasyn kurorcie Baden-Baden. Natomiast światowa federacja piłkarska chce wszystkim piłkarzom przyjeżdżającym na mistrzostwa podsuwać do podpisu deklarację nieobstawiania meczów w czasie tej imprezy