"W Piotrkowie nie mamy wielkiego przemysłu i bogatych sponsorów, więc bez finansowego wsparcia z magistratu nie przetrwamy. Niestety, radni nie chcą nam pomóc i systematycznie zmniejszają dotacje" - powiedział prezes Piotrcovii Rafał Chmielewski. Zawodniczki Piotrcovii w 2007 r. zdobyły wicemistrzostwo Polski, a dwa lata później zakończyły rozgrywki na trzecim miejscu. W poprzednim sezonie były czwarte. Zdaniem Chmielewskiego, od dwóch lat zespół osiąga wyniki "ponad stan". "By walczyć o miejsca medalowe, trzeba mieć w klubowej kasie ok. 1,2 mln zł. Nasz budżet jest o blisko połowę mniejszy. Na 2010 rok mieliśmy ok. 600-700 tys. zł. Z miasta otrzymaliśmy 384 tys. zł na stypendia dla zawodniczek. Do tego dochodziła dotacja w wysokości 130 tys. zł" - wyjaśnił. Dodał, że jeszcze w 2008 r. dotacja była ponad dwa razy wyższa i wynosiła 270 tys. zł. Ponad 500 tys. zł z kasy miasta otrzymują rocznie szczypiorniści Piotrkowianina. Ligowy zespół jeszcze dwa lata temu miał budżet w wysokości ok. 2,5 mln zł, jednak po wycofaniu się sponsora sytuacja finansowa dramatycznie się pogorszyła. Piotrkowianin drugi sezon z rzędu walczy o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, a w budżecie ma około milion złotych na sezon. "Pieniądze, które otrzymujemy z miasta są przeznaczone nie tylko na potrzeby pierwszego zespołu, ale też dla drugiej drużyny i licznych grup młodzieżowych. Środki miejskie to ok. 30 proc. ligowego budżetu. Gdyby nie 27 prywatnych sponsorów, to nie moglibyśmy nawet marzyć o przystąpieniu do rozgrywek" - wyjaśnił prezes Piotrkowianina Tomasz Zwierzchowski. Pod koniec 2010 r. wydawało się, że kluby piłki ręcznej z władzami miasta znalazły rozwiązanie, które pomoże im uniknąć problemów finansowych. Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego chciał wprawdzie zrezygnować z dotacji celowych, ale jednocześnie do 4 tys. zł brutto na miesiąc miała wzrosnąć maksymalna wysokość stypendium. Zdaniem szefów obu klubów, było to rozwiązanie korzystne, gdyż nie tylko zwiększało kwotę, jaką otrzymałyby w sumie od miasta, ale też pozwalało uniknąć "dodatkowej buchalterii". "Stypendia pokrywałyby całą wysokość kontraktów, więc nie musielibyśmy martwić się o to, czy zawodniczki będą miały na czas wypłacone pensje. Moglibyśmy skupić się na szukaniu pieniędzy na wyjazdy, organizację spotkań i zgrupowań, opiekę medyczną dla zawodniczek itp." - powiedział Chmielewski. Zdaniem Zwierzchowskiego, była to najlepsza propozycja, gdyż pieniądze trafiałyby bezpośrednio do zawodników. Radni Piotrkowa Trybunalskiego w grudniu odrzucili jednak ten projekt. Stwierdzili, że budżet miasta nie pozwala na zwiększenie kwoty pieniędzy przeznaczanych na drużyny piłki ręcznej. Opowiedzieli się za utrzymaniem dotacji i przyznawaniem stypendiów w maksymalnej wysokości 2 tys. zł brutto. Komisja stypendialna nowej Rady Miasta chce finansowo wspierać wszystkich sportowców z Piotrkowa Trybunalskiego, którzy o takie wsparcie wystąpią. "Nie chcę nikomu zabierać pieniędzy, ale trzeba pamiętać, że cięcia są w całym budżecie i nie dotykają tylko sportu. Na 2011 rok w budżecie dla wszystkich klubów mamy milion złotych, a więc o 200 tys. zł mniej niż przed rokiem. Prezydent chciał finansować tylko piłkę ręczną i zapasy, a wnioski o wsparcie złożyło ponad 130 podmiotów. Nie powinniśmy się skupiać tylko na trzech klubach" - powiedziała PAP biorąca udział w pracach komisji stypendialnej radna Katarzyna Gletkier. Jej zdaniem, nie ma zagrożenia, że Piotrcovia i Piotrkowianin wycofają się z rozgrywek, bo jeśli ich sytuacja finansowa będzie bardzo zła, to na pewno otrzymają pomoc od prezydenta miasta. "W ubiegłym roku prezydent wspierał te kluby i pewnie nadal będzie to robić" - powiedziała. Piotrcovia ma w tej chwili ok. 100 tys. zł długu, a Piotrkowianin - 50 tys. więcej. Prezesi zgodnie podkreślają, że jeśli dziura w budżetach będzie rosła, to ogłoszą upadłość. "Przed wyborami wszyscy mówili, że będą wspierać sport, a teraz pokazują, że jednak nie. Zaczynam powątpiewać w sens naszej działalności. Wszystko może się tak skończyć, że wiosną zakończymy grę i zespół przestanie istnieć" - powiedział Zwierzchowski.