"Zadecydował ten drugi zjazd. Mimo to jestem wybitnie zadowolony. Myślę, że Justyna raczej nie stawiała na sprint, tylko na 30 km. To niesamowity sukces. Liczyłem na jakikolwiek medal. Jest super" - powiedział Mrowca zaraz po zakończeniu wyścigu. "Trzymajcie kciuki, a będzie dobrze. Justyna lubi bezpośrednią rywalizację, dlatego najgorsze były dla niej eliminacje. Widać, że jest mocna. Poprawiała czasy, nie da sobie w +kaszę dmuchać+. Brawa należą się Petrze Majdić (Słowenka upadła i mocno potłukła się na treningu). Pokazała, co to znaczy upór" - mówił podczas półfinałów. Kibice krzyczeli "dawaj, Justyna , dawaj". Milkli, kiedy Polka wchodziła w trudne, ostre zakręty. Wyraźnie też zaimponowała im Majdić, a żywą dyskusję na temat zabezpieczenia trasy wywołał jej upadek. Prawie nie zauważona przeszły z kolei biegi mężczyzn. Jeden z kibiców, patrząc na rywalizację biegaczek, zapytał trenera, czy Kowalczyk ma chłopaka. "Nie wiem. Nie mówi o tym. Ale sądzę, że ona 90 procent swojego czasu poświęca sportowi i jest pod każdym względem fenomenem. Znajduje się na początku wielkiej drogi" - odpowiedział Mrowca. A kibice długo oglądali telewizyjne powtórki. "Szkoda, że się nie udało wywalczyć złota. Ale... jest srebro, jest medal - trzeba się cieszyć" - mówili.