Po II Wojnie Światowej Stany Zjednoczone prowadziły politykę "powstrzymywania", która miała doprowadzić do tego, by jak najmniej państw zostało ogarniętych widmem komunizmu. O ile w Europie działania te, jeżeli pominiemy stracony niemal na początku blok wschodni, przyniosły w zasadzie oczekiwane rezultaty, to w Azji USA straciły, jak się wydaje, najważniejsze państwo w regionie, czyli Chiny. Klęska USA w walce z komunizmem Warto pamiętać ile sił włożyły Stany Zjednoczone w doprowadzenie do zakończenia długoletniej wojny domowej, jaką z komunistami toczył rząd Czang Kaj-szeka. Wsparcie militarne oraz polityczne wizyty Georga Marshalla nie pomogły i 1949 roku Czang Kaj-szek musiał opuścić kraj. W tym samym roku lider partii komunistycznej Mao Zedong ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. I wtedy stało się jasne, że Amerykanie stracili tam swoje wpływy, doznając pierwszej wielkiej klęski w walce z komunizmem. Relacje między USA a ChRL w następnych latach stale się pogarszały, głównie za sprawą wojny w Korei w roku 1953 oraz konfliktu w Wietnamie. Co prawda kraje te nie walczyły bezpośrednio ze sobą, jednak wspierały jedną ze stron, stojąc po przeciwnych stronach barykady. Wojska amerykańskie stacjonowały także na Tajwanie, mając uchronić go przed przewidywaną chińską inwazją.Pierwszym sygnałem dla poprawy stosunków pomiędzy USA a ChRL były wybory na prezydenta, które odbywały się w 1968 roku. Amerykanie byli już bardzo mocno zmęczeni konfliktem w Wietnamie i praktycznie rzecz biorąc czekali tylko na honorowe wycofanie się ich wojsk z tego kraju. Liczne protesty i manifestacje towarzyszyły wiecom wyborczym. Partia demokratyczna wystawiła jako swojego kandydata Roberta Kennedy'ego, jednak ten zginął zastrzelony przez zamachowca i zastąpić go musiał popierający dalsze działania wojenne Hubert Humphrey. Naprzeciw niego stanął kandydat Republikanów Richard Nixon, który deklarował chęć jak najszybszego zakończenia interwencji w Wietnamie. I to właśnie on, z niewielką przewagą, wygrał wybory, zostając prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nixon spełnia wyborcze obietnice Zgodnie z obietnicą nowo wybrany prezydent rozpoczął stopniowe wycofywanie wojsk amerykańskich z Wietnamu i ograniczył liczbę żołnierzy z 550 tysięcy w roku 1970 do niecałych 40 tysięcy dwa lata później. Była to jednak tylko część starannie opracowanego planu, który stworzyli wraz z doradcą do spraw polityki zagranicznej Henrym Kissingerem. Zamierzali oni wprowadzić koncepcję "odprężenia" czyli poprawy stosunków zarówno z Chinami jak i ze Związkiem Radzieckim. Kissinger znając trudną sytuację w jakiej znajdowały się Stany Zjednoczone postawił nie na konflikty a na dyplomację, co przyniosło zadziwiająco dobre skutki.Obaj potrafili bardzo dobrze balansować pomiędzy ZSRR a Chinami i wykorzystać napięcia między tymi krajami do ograniczenia ekspansji komunizmu na pozostałe państwa świata. Co ciekawe, Kissinger na spotkaniach z prezydentami państw bloku wschodniego próbował przesłać sygnały Chińczykom, że Amerykanie są gotowi do rozmów. Między innymi w rozmowie z Nicolae Ceaucescu napomknął, że jeżeli władze ChRL chcą coś przekazać, to mogą to zrobić za pośrednictwem ambasadorów rumuńskich, a na pewno dojdzie to do Białego Domu. Ceaucescu obiecał, że postara się, żeby ta informacja dotarła do chińskich decydentów. Podobne zagranie zastosowane w Warszawie, gdzie na wyraźną prośbę Nixona, spotkali się Lei Yang, chiński charge d'affaires oraz ambasador amerykański w Polsce Walter Stoessel. Nie doprowadziło to co prawda do żadnego przełomu, nie mniej położyło podwaliny pod późniejsze poprawienie relacji i zniesienie wiz podróżniczych, które pozwoliło potem na złożenie wizyty amerykańskim tenisistom stołowym w Chinach.Co warte zauważenia, Nixon w przeszłości znany był z antykomunistycznych postaw i prowadzenia polityki w sposób niezwykle kontrowersyjny. Bardzo wielu przeciwników politycznych zarzucało mu nieuczciwe postępowanie oraz chwyty poniżej pasa, dzięki czemu zyskał nawet przydomek "Tricky-Dick". To wszystko nie przeszkodziło mu jednak w późniejszych latach pełnić funkcję prezydenta. Sport w służbie dyplomacji W tym czasie w Chinach nadal rządził Mao Zedong, który zaczął coraz bardziej interesować się sportem, widząc w nim narzędzie do nawiązywania kontaktów z innymi państwa oraz możliwość zaistnienia na arenie międzynarodowej. Kilkakrotnie spotykał się ze swoim narodowym zespołem tenisa stołowego, który był chlubą całych Chin. Wziął także udział w spotkaniu z młodzieżową reprezentacją Jugosławii w piłce nożnej. Jeszcze bardziej aktywny na tym polu był podwładny Mao premier Zhou Enlai, który wielokrotnie uczestniczył w kontaktach zespołów sportowych zarówno ChRL, jak i ZSRR. Można śmiało stwierdzić, że był on prekursorem sportowej dyplomacji, ponieważ jako pierwszy wykorzystywał sportowe areny do poprawy lub nawiązania relacji z innymi krajami. Jako przykład można podać sterowaną telewizyjną relację w meczu tenisa stołowego pomiędzy ChRL a Wietnamem, w którym to pokazywano głównie przyjacielskie gesty zawodników obu drużyn.W takich okolicznościach, w 1971 roku, odbywały się w japońskiej Nagoyi XX Mistrzostwa Świata w tenisie stołowym, które jak zwykle zdominowali przedstawiciele ChRL, którzy zdobyli łącznie dziewięć medali, w tym cztery złote. Podczas jednego z meczów spotkali się chiński zawodnik Zhuan Zedong oraz jego amerykański przeciwnik Glen Cowan. Reprezentant USA otrzymał od swojego kolegi podarunek, co zauważyły kamery telewizji na całym świecie. Był to bardzo znaczący gest i w tym samy roku, na specjalne zaproszenie, do Chin udała się amerykańska reprezentacja tenisa stołowego. Amerykanie jako specjalni goście chińskiego narodu, zostali przywitani z wszelkimi honorami już na lotnisku. Była to pierwsza oficjalna wizyta obywateli USA w ChRL i przyczyniła się do późniejszych wizyt na wyższym szczeblu. Dla części obserwatorów fakt, że akurat sport wpłynął na poprawę relacji między tymi państwami, mógł być zaskakujący. Co prawda Mao zmienił sposób patrzenia na sportową rywalizację, ale kilka lat wcześniej "rewolucja kulturalna", jaką wprowadził, przyczyniła się do strasznego wyniszczenia sportowców. Kilku z najlepszych tenisistów stołowych, którzy byli upokarzani i torturowani, popełniło samobójstwo. Kadry sportowe były mocno przetrzebione, jednak zostały wykorzystane przez Mao do swoich celów. Wykazując inicjatywę w tych działaniach, nieco uprzedził on Nixona, który to sam siebie nazywał quaterbackiem czyli rozgrywającym. Nie mniej amerykański prezydent jako fan sportu, a zarazem dyplomata i przywódca największego światowego mocarstwa, rozumiał wagę zaproszenia reprezentacji tenisistów stołowych do Chin. Zdawał sobie także sprawę, jakie za sobą niesie to zaproszenie i doskonale umiał je wykorzystać. Już rok przed mistrzostwami świata, które stały się tak wielkim przełomem, Nixon w wywiadzie dla "Timesa" stwierdził, że jeśli jest coś, co chciałby jeszcze zrobić przed śmiercią, to z pewnością jest to wizyta w Chinach. Spełnione marzenie prezydenta USA Zrealizował swoje marzenie w roku 1972, będąc pierwszym w historii Stanów Zjednoczonych prezydentem, który odwiedził komunistyczne Chiny. Spotkał się z Mao Zedongiem oraz z premierem Zhou Enlaiem. Wspólnie odwiedzili słynny Mur Chiński, Pekin oraz Szanghaj. Na zakończenie wizyty wydali tak zwany komunikat szanghajski, w którym była mowa między innymi o całkowitym wycofaniu wojski amerykańskich z Tajwanu, oraz o normalizacji stosunków pomiędzy oboma krajami. W ten oto sposób, mała piłeczka do ping-ponga przyczyniła się do poprawy wzajemnych relacji pomiędzy dwoma olbrzymimi krajami. Oczywiście można się spierać, czy nie był to tylko pretekst do czegoś, co było przygotowywane przez kilka lat, poprzez przeróżne zabiegi dyplomatyczne. Nie można jednak zaprzeczyć, że było to bezpośrednie użycie sportu jako środka dyplomacji. Co ważniejsze bardzo skutecznego środka, który w pewnym sensie jest wykorzystywany po dziś dzień. Na pamiątkę tych wydarzeń uknuto nawet pojęcie "dyplomacji pingpongowej", stosowanej jako termin w politologii.Kilka lat po tym wydarzeniu żadnego z przywódców tych dwóch mocarstw nie było już u władzy, ponieważ Mao Zedong zmarł w 1976 roku a Nixon złożył rezygnację z fotela prezydenta na skutek słynnej afery Watergate, jednak porozumienie które wypracowali przetrwało i jest jednym z większych osiągnięć współczesnej dyplomacji.Chociaż od tych wydarzeń minęło dokładnie pięćdziesiąt lat, a w Chinach sporo się zmieniło, to jednak sport wciąż znaczy bardzo wiele w kontaktach międzynarodowych. I cały czas zdarzają się małe gesty, mające tak naprawdę wielkie znaczenie. Może nie tak wielkie, jak niewielka piłeczka do tenisa stołowego, ale wciąż znaczące. Jakub Kędzior