Co to jest WAG? To wcale nie Wirtualna Akademia Giełdowa. Ani też nie nazwa producenta urządzeń do ważenia. Nawet nie pomagająca w rozwoju małych firm, Welsh Assembly Government. WAG to w języku angielskim skrót od trzech słów: Wives and Girlfriends. Tym terminem określa się żony, narzeczone, dziewczyny i kochanki piłkarzy, występujących w angielskiej lidze piłki nożnej - Premier League. Uważa się, że do ich głównych zajęć należy towarzyszenie swoim mężczyznom jako ozdoba. Poza tym można je spotkać podczas wydawania pieniędzy, zarobionych przez ich partnerów na boiskach Premiership. A to w eleganckim butiku, a to w salonie SPA, a to w eleganckiej restauracji z przyjaciółkami. Uściślając: poza kilkoma wyjątkami (o nich później) kobiety angielskich piłkarzy raczej nie parają się regularną pracą zarobkową - tak przynajmniej widzi je opinia publiczna. Skąd wziął się termin WAG? Dokładnie nie wiadomo. Słowniki współczesnej angielszczyzny podają, że pojawił się około roku 2004 prawdopodobnie w artykule jednego z angielskich bulwarowych dzienników, który oprócz opisywania dokonań piłkarzy na murawie, publikował zdjęcia z ich prywatnego życia w towarzystwie pięknych kobiet. Można przypuszczać, że twórca tego terminu chciał jednym krótkim słowem ująć coś, co zwykle wymagało dłuższego tłumaczenia na łamach gazety. Pomysł jak się okazało był genialny w swojej prostocie i został momentalnie podchwycony przez media i czytelników prasy. Nie tylko tej brukowej. Zrobił furorę i na stałe wpisał się do języka angielskiego. W roku 2006 doczekał się nawet publikacji w corocznym raporcie językowym wydawanym przez prestiżowe wydawnictwo Oxford University Press. Początkowo etykietkę WAG przypinano wyłącznie żonom i dziewczynom piłkarzy występującym w narodowej reprezentacji Anglii. Ich pierwszą, "przywódczynią" została żona pomocnika "Trzech Lwów" Davida Beckhama, Victoria Beckham. To ona właśnie, jako była członkini zespołu Spice Girls wzbudzała największe zainteresowanie dziennikarzy i wszędobylskich paparazzi. Gazeta "New Yorker" określiła ją nawet "Królową WAGs" po tym, jak w 2006 roku przewodziła całej gromadzie żon i dziewczyn piłkarzy towarzyszących swoim mężom podczas mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbyły się w Niemczech. Piękności z Baden Baden Lato 2006, piłkarze reprezentacji Anglii pod wodzą szwedzkiego trenera Svena Gorana Erikssona trenują w pocie czoła, aby jak najlepiej wypaść na mundialu. Oczekiwania wyspiarskich kibiców jak zwykle sięgają gwiazd. Duma Albionu ma w czterdziestą rocznicę zdobycia czempionatu globu powtórzyć to osiągnięcie. Mają to zapewnić Beckham, Rooney, Gerrard i spółka. Media na Wyspach poświęcają angielskim piłkarzom setki stron w sportowych działach gazet, telewizja, <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a> i internet na żywo relacjonują to, co dzieje się w obozie piłkarzy. A dzieje się naprawdę wiele, bo nieco w cieniu przygotowań panów kopiących futbolówkę ma miejsce obyczajowa rewolucja. Otóż do miasteczka Baden Baden zjeżdżają niemal wszystkie żony i dziewczyny reprezentantów Anglii. Szwedzki selekcjoner kadry nie zabrania swoim podopiecznych widywania się z nimi w czasie wolnym. Nie chce być hipokrytą, bo w pewnym momencie do Niemiec przybywa również i jego partnerka, Nancy Dell'Ollio, która kwateruje się w hotelu "Bremen". W tym czasie w Baden Baden Victoria Beckham i jej naśladowczynie beztrosko bawią się już od kilkunastu dni. Ich ulubione rozrywki to zakupy, wspólne wyprawy do barów i pozowanie do zdjęć. Najlepiej ze swoimi mężczyznami. Ci po treningach zamiast odpoczywać i korzystać z odnowy biegną dalej. W swoich błyszczących dresach reprezentacji Anglii podążają na spotkanie z żonami, dziewczynami i narzeczonymi. I tak Ashley Cole podąża do Cheryl Tweedy, a Joe Cole zmierza, aby towarzyszyć Carly Zucker, którą tabloidy mianują nie wiedzieć czemu "skarbem narodowym". Wayne Rooney ma swoją Coleen Mc Loughlin, a Steven Gerrard nie może się doczekać, kiedy zobaczy Alex Curran. Każda z tych "randek" wygląda na pięknie wyreżyserowany spektakl. Spacerującym, trzymającym się za rączkę, parom towarzyszą nie odstępujący ich na krok paparazzi, a zdjęcia niebawem lądują w brytyjskich tabloidach. Słowem: pełna symbioza w atmosferze sielanki.