Maja nie jest tylko świetnym sportowcem, dobrym dziennikarzem, ale także piękną kobietą, co na pewno wpłynie na oglądalność transmisji. Mimo, że w przy Tour de Pologne pracy jej nie brakuje znalazła czas na rozmowę z portalem Interia.pl. - Jak wypadł Twój pierwszy dzień. Był taki, jak się spodziewałaś? - Właściwie nie miałam nic do roboty, ponieważ z powodu opóźnionego startu kolarze też później przyjechali na metę i na wywiady na żywo zbrakło po prostu czasu. Te rozmowy, które przeprowadzałam były tylko rejestrowane, więc nie było wielkiego stresu. W trakcie transmisji miałam jedną rozmowę z Michałem Kwiatkowskim, czyli naszym mistrzem świata juniorów w jeździe indywidualnej na czas, a ponieważ miałam okazję wcześniej go poznać i śledzić jego wyniki, ułatwiło mi to zadanie. - Pierwsze wywiady to był większy stres niż pierwsze starty? - Myślę, że tak, bo tutaj patrzy na mnie dwa miliony widzów. Z drugiej strony jak źle mi pójdzie podczas wyścigu to kibice też potrafią skrytykować. Chociaż, gdy przypominam sobie swój pierwszy start, bardzo dawno temu, to pamiętam, że nie mogłam zjeść śniadania. Teraz w czasie startów stres mi nie towarzyszy, dlatego zapominam, jak to było. - Jako zawodniczce jest Ci chyba łatwiej, bo nie tylko znasz dyscyplinę od "podszewki", ale też wiesz, jakich pytań nie cierpią kolarze? - Oczywiście, że tak, ale to wcale nie ułatwia mi zadania wymyślać pytań bardziej ambitnych czy nietypowych, tym bardziej, że jednak dochodzi stres. Poza tym inaczej się odpowiada na pytania, a inaczej je zadaje. Odpowiadając na pytania nie muszę się o nic martwić, mogę popełniać błędy, bo jestem zmęczona, natomiast w roli dziennikarki nie wolno mi popełniać błędów czy się jąkać. Trzeba też mieć przygotowane pytania, bo nie wiadomo na jakiego rozmówce się trafi, jeden potrafi się rozgadać, drugi mówi skrótami. - TVP zatrudniając Cię, postawiła jakieś wymagania? - Mają nadzieję, że moje wywiady będą o tyle ciekawe, iż będę rozmawiać o kolarstwie z trochę innej strony, ponieważ wiem co zawodnicy czują na trasie, znam trudności związane z jazdą w wyścigu i będę w stanie zadawać pytania trafiając w sedno. - Mówiłaś, że z dziennikarstwem chcesz związać swoją przyszłość. - Jest to fach, który mi się podoba, przede wszystkim z tego względu, że cały czas ma się kontakt ze sportem. Mimo że jestem po studiach matematycznych, to chciałabym pozostać przy sporcie, a finanse i ubezpieczenia są daleko od tego, więc szukam innego zajęcia. Dziennikarstwo jest jednym z kręgu moich zainteresowań, a jak będzie to zobaczymy. Każdy zawód ma swoje plusy i minusy. Na razie chce swoich sił sprawdzić w różnych dziedzinach i przekonać się, jak mi idzie. - Dziennikarstwo ma różne formy: prasowe, telewizyjne, internetowe. Słyszeliśmy, że dobrze idzie Ci pisanie. - Pisanie na pewno jest prostsze, bo nie ma tego stresu związanego z transmisjami na żywo. Tekst zawsze można przeczytać, poprawić i na początek jest to łatwiejsze, zresztą mam już na koncie kilka artykułów dla różnych czasopism. Wyszło całkiem nieźle i mi się podoba. Telewizja to z kolei najsilniejsze medium, nic dziwnego, że wiele osób się nią interesuje, Wiem natomiast, że nie nadaje się do radia i nawet nie będę próbowała. Żeby dać sobie radę w radiu trzeba być "gadułą", a ja do takich osób nie należę. - Teraz pracujesz przy Tour de Pologne, jeszcze niedawno byłaś w Pekinie, gdzie wywalczyłaś srebrny medal, a w niedzielę wygrałaś zawody Pucharu Świata. Kiedy masz czas na odpoczynek czy świętowanie? - Prawdę powiedziawszy, nie miałam w ogóle czasu na odpoczynek i jestem niesamowicie zmęczona. Przez trzy tygodnie nie świętowałam ani razu medalu, może ze dwa razy udało mi się wyspać. Sama jestem zdziwiona, że mimo tego potrafiłam w niedzielę wygrać finałowe zawody Pucharu Świata. Mam nadzieję, że czas na odpoczynek przyjdzie w listopadzie, więc jeszcze trochę sił trzeba znaleźć. - Gdzie będziesz odpoczywać? - Mam różne pomysły na wakacje, jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie. Na pewno pojadę gdzieś z moją przyjaciółką, którą znam od liceum. Miejsce powinno być spokojne i za granicą, bo musi być koniecznie ciepło. Jestem strasznym "zmarzluchem" i nie wyobrażam sobie wakacji na takim zimnie. Paweł Pieprzyca, Rafał Walerowski, Białystok