Z zimowego Krakowa do wiosennego już Liege piłkarze Wisły dotarli z pewnymi kłopotami. Na lotnisku w Balicach przed odlotem ich samolotu, zarządzono ewakuację, gdyż ktoś pozostawił bagaż bez opieki. Trwające, z tego powodu półgodzinne zamieszanie, nie wpłynęło jednak na plan dnia ekipy Kazimierza Moskala. W sumie wiślacy na miejscu byli o tej porze, o której planowano. Po obiedzie i odpoczynku ekipa wyruszyła na Stade Maurice Dufrasne, gdzie o godzinie 19 odbył się trening. Murawa jest zielona, ale po styczniowo-lutowej eksploatacji w zimowych warunkach daleka jest od nazwania jej "zielonym dywanem". Przed treningiem z dziennikarzami spotkał się trener Moskal i Łukasz Garguła. Ten sam duet reprezentował Wisłę na spotkaniu z dziennikarzami przed grudniowym spotkaniem w Odense, które zakończyło się zwycięstwem "Białej Gwiazdy" 2-1. - Też mi się przypomniała tamta konferencja, nie miałby nic przeciwko temu, aby wynik się powtórzył - uśmiechnął się "Guła" pytany, czy to był celowy zabieg, aby potrzymać dobrą passę. Pomocnik Wisły, który miał ostatnio problemy zdrowotne zapewnił, że jest już w stu procentach gotowy do gry. Wiślacy kiepsko sobie radzili, gdy musieli grać wyjazdowe spotkania przeciwko rywalom, których wspierali głośno dopingujący kibice. Przykładem było spotkanie w Nikozji czy Enschede, gdzie zamiast bojowego teamu przypominali roztrzęsionych juniorów. - Akurat nie wystąpiłem w tych meczach, słyszeliśmy sporo o gorącej atmosferze na stadionie w Liege, ale mi to czasami pomaga w lepszej grze - stwierdził Garguła. - Wiadomo, że dużo lepiej gra się u siebie - nie ma wątpliwości Moskal. - Dlatego spodziewam się, że Standard zagra dużo lepiej. Trener mistrzów Polski przyznał, że oglądał ostatni ligowy mecz Standardu, przegrany 2-4, wyciągnął z niego wnioski, ale zachował je dla siebie. - Wynik tego spotkania i fakt że nasz rywal stracił cztery gole nie ma teraz większego znaczenia. Każdy mecz jest inny - zauważył. Szkoleniowiec Wisły dopytywany o taktykę - czy będzie to bombardowanie bramki rywala, czy też trochę kunktatorska gra, nie miał wątpliwości: - My zawsze będziemy starali się grać swoją piłkę, a naszym celem zawsze jest zwycięstwo. Chcemy grać tak, jak w ostatnich meczach i sparingach. Mecz w Krakowie pokazał drużynie, że jesteśmy w stanie awansować, mamy świadomość, że możemy zaistnieć w Europie. To jest marzenie zawodników - stwierdził. W porównaniu ze starciem w Krakowie trzeba dokonać dwóch zmian w wyjściowym składzie. Nie zagra ukarany czerwoną kartką Michał Czekaj i zdyskwalifikowany Patryk Małecki. Czy będą jeszcze jakieś zmiany? - Skład mam już w głowie, ale oczywiście go nie ujawnię. Czekam jeszcze na przebieg środowego treningu, a także czwartkowego rozruchu - asekurował się. Wydaje się, że Czekaja zastąpi doświadczony Kew Jaliens, a Małeckiego będący w znakomitej formie Ivica Iliev. Jakiekolwiek inne zmiany byłyby dużymi niespodziankami. Ostatnio o Wiśle było głośno nie z powodu sukcesów sportowych, ale afery wokół Małeckiego. Zdaniem Łukasza Garguły ostatnie zawirowania nie odbiły się negatywnie na atmosferze zespołu. - Patryk trochę zamieszał, ale Wisła jest profesjonalnym klubem i każdy z nas koncentrował się tylko na meczu ze Standardem - zapewnił krakowski pomocnik. Grzegorz Wojtowicz, Liege