W ostatnim spotkaniu Blue Jackets ulegli na własnym lodowisku Chicago Blackhawks, dlatego w starciu z przechodzącymi zniżkę formy liderami rozgrywek wcale nie stali na wygranej pozycji. W odróżnieniu od gospodarzy szybko zdołali się jednak otrząsnąć po niepowodzeniu. - Zagraliśmy najlepszy mecz w roku, zaraz po tym, który był chyba najgorszym - przyznał zadowolony szkoleniowiec Columbus Ken Hitchcock. W odmiennym nastroju był trener Detroit Mike Babcock. - Byliśmy dzisiaj fatalni. Od samego początku nie zrobiliśmy nic, aby wygrać ten mecz. Istotnie losy spotkania zostały praktycznie rozstrzygnięte już w pierwszej tercji, wygranej przez gości 3:0 po trafieniach Ricka Nasha, Fredrika Modina i Nikolaia Zherdeva. Goście popisali się wysoką skutecznością, aż trzy z dziewięciu ich strzałów wylądowały bowiem w bramce gospodarzy. W drugiej tercji, w której do ataku rzucili się hokeiści Red Wings kolejne trafienie dołożył Modin i było już 4:0 dla Blue Jackets. "Czerwone Skrzydła" zdołały zdobyć jedynie honorowego gola (Pavel Datsyuk), ale Columbus odpowiedzieli jeszcze bramką Rona Hainsey'a i rozbili na wyjeździe Red Wings 5:1. Z pięciu piątkowych spotkań najwięcej emocji dostarczyło starcie New Jersey Devils z Atlanta Trashers, zakończone zwycięstwem gości po serii rzutów karnych 4:3. Piątek w NHL: New Jersey Devils - Atlanta Thrashers 3:4 (po karnych) Florida Panthers - Washington Capitals 4:2 Detroit Red Wings - Columbus Blue Jackets 1:5 Anaheim Ducks - Dallas Stars 2:4 Los Angeles Kings - Calgary Flames 6:3