- Wcale nie uważam, abyśmy w dwóch pierwszych meczach zagrali znakomicie, po prostu rozegraliśmy spotkania, w których zdobyliśmy punkty. W innych też nie było najgorzej, ale mierzyliśmy się z rywalami o dużym potencjale, stąd trudno było o korzystne wyniki - wyjaśnia Wleciałowski. Teraz o punkty powinno być już łatwo - ŁKS Łódź, Ruch Chorzów oraz Polonia Bytom już nie należą do najwyższej półki... - Zapomniał pan dodać Wisłę, z którą gramy zaraz po meczu z ŁKS-em, ale faktycznie najgorsze, mam nadzieję, już za nami. Zdobyć punkty nigdy nie jest łatwo. Nikt za darmo też ich nie da, ani też nie położy się na boisku. Drużyny, o których pan wspomniał, nie mają tak dużego potencjału, jak Legia czy Lech Poznań, które walczą o mistrzostwo kraju. Dlaczego Piast dobre mecze, jak ten z Lechem w lidze czy Wisłą Kraków w Pucharze Ekstraklasy, przeplata przeciętnymi? Odnoszę wrażenie, że drużynie brakuje stabilizacji? - Chce pan, aby drużyna grała dobrze i równo przez cały sezon? To trudne do osiągnięcia nawet dla najlepszych. Po awansie zespół doświadczył wielu nowych rzeczy, przekonał się, jak wygląda poziom ekstraklasy. Do niektórych zawodników pewnie jeszcze nie dotarło, że osiągnęli inny pułap, mają do czynienia z nową rzeczywistością. Może lekarstwem na lepsze wyniki będą nowi piłkarze? Niedawno do drużyny dołączył Marcin Radzewicz, wygląda też na to, że nowym piłkarzem Piasta zostanie Sebastian Olszar. - Co do Olszara to wstrzymajmy się z tym, co pan mówi. Dopiero zacząłem go testować. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że zawodnik jest bez kontraktu i można go mieć za darmo. Nie zaszkodzi go sprawdzić, tym bardziej, że to piłkarz, który ma na swoim koncie przygodę w dobrych klubach zagranicznych. Więcej będę wiedział w przyszłym tygodniu. Puchar Ekstraklasy to idealna okazja, aby sprawdzić Olszara w akcji. Czy na postawę zespołu nie wpływa też fakt, że przez cały czas rozgrywa mecze poza własnym stadionem? - W pewnym stopniu tak, ale nie chcemy tłumaczyć się. Nie zważamy na to, tylko skupiamy się na stronie sportowej. Gdy graliśmy w Gliwicach, potrafiliśmy wygrać nawet z Wisłą Kraków. Podobno "szpital", który towarzyszy zespołowi od początku sezonu zaczyna się kurczyć? - Paweł Gamla wrócił do treningów, ale oznajmił mi, że nie jest jeszcze w pełnej dyspozycji i z ŁKS-em raczej nie zagra. Cieszy mnie, że znów zdrowi są Marcin Folc i Marcin Bojarski. Obaj powiedzieli mi, że mogę na nich liczyć w najbliższym spotkaniu. Trzeba wierzyć w to, że Ekstraklasa zagości w Gliwicach na dłużej niż rok? - Była euforia związana z awansem do Ekstraklasy. Wydawało się, że teraz jest z górki. Tymczasem musieliśmy zapłacić najwyższą cenę. Uważam, że zespół przecierpiał już za porażki. W najbliższym spotkaniu powinno być już dobrze. Tak, Piasta stać na utrzymanie w lidze.