W najbliższą niedzielę w starciu z Jagiellonią Białystok, za nadmiar upomnień od arbitra nie zagra filigranowy pomocnik Sławomir Peszko. Najprawdopodobniej zabraknie też w składzie obrońcy Grzegorza Wojtkowiaka. Przypomnimy, że popularny "Dyzio" w 21 minucie spotkania w Bełchatowie, został wyrzucony z boiska, za brutalny faul na rywalu. Jak pokazały kamery telewizyjne Wojtkowiak uderzył swojego rywala Macieja Małkowskiego w twarz. Po końcowym gwizdku sędziego sprawca całego zamieszania przyznał, że uderzył przeciwnika w twarz, ale w żadnym wypadku nie było to zagranie celowe. Kontrowersyjnych zdarzeń podczas tego pojedynku było zresztą bardzo wiele. I to w obie strony. Wczoraj w klubie analizowano szczegółowo całą sytuację Wojtkowiaka w starciu z GKS. A dziś przedstawiciele klubu mają podjąć ostateczną decyzję, czy odwołać się od czerwonej kartki swojego gracza. Jest więc jeszcze szansa, że Wojtkowiak wystąpi w najbliższą niedzielę. Bez względu na ostateczną decyzję w tej kwestii Komisji Ligi Ekstraklasa S.A, trener Jacek Zieliński, musi być przygotowany na najgorsze, czyli na lifting prawej strony swojego zespołu. I tak jeśli sprawa Wojtkowiaka, nie rozstrzygnie się pozytywnie dla Lecha, to jego miejsce na boisku zajmie Dimitrije Injac. A miejsce na środku placu gry zajmie wtedy jego rodak Ivan Djurdjević. Na niedzielne starcie raczej na pewno wróci Manuel Arboleda. "Manu" powinien zagrać na stoperze. Jeśli chodzi zaś o zastąpienie Sławomira Peszko. Trener Zieliński ma w tej kwestii wręcz nadmiar bogactwa. Jest bowiem bardzo dobrze dysponowany ostatnio Siergiej Kriwiec. Nie brakuje również młodych i zdolnych piłkarzy, czyli chociażby Jana Zapotoki oraz Mateusza Możdżenia. Jedno jest pewne . Szkoleniowcy drużyny ze stolicy Wielkopolski mają do rozstrzygnięcia kilka poważnych zagadek personalnych. Bez względu, jakie ostateczne decyzje podejmą, to "Kolejorz" w niedzielę musi sięgnąć po komplet punktów. Tego oczekują od swoich piłkarzy prezesi, sponsorzy, ale przede wszystkim kibice. Łukasz Klin, Poznań