Było to też ważne spotkanie dla Marka Recchiego, bowiem odnotował 900. w karierze asystę, gdy w trzeciej tercji podał krążek Danielowi Paille (w 44. minucie). Wcześniej bramkę dla Bruins zdobył Matt Hunwick (22.), a wynik meczu na trzy i pół sekundy przed końcem ustalił Patrice Bergeron. Przy ostatnim golu goście mieli przewagę jednego napastnika, bo z lodu zjechał bramkarz Marc-Andre Fleury. W szeregach "Pingwinów" znowu zawiódł kapitan zespołu Sydney Crosby - nie zdobył punktów w czwartym kolejnym występie. W Bell Center w Montrealu doszło do pojedynku dwóch kanadyjskich zespołów, ale fani Canadiens musieli przełknąć gorycz porażki 0:1 z Calgary Flames. Bramkarz "Płomieni" Miika Kiprusoff po raz pierwszy w sezonie, a 31. w karierze, był niepokonany (25 udanych interwencji), a zwycięstwo zapewnił im Jarome Iginla (15.). Swoisty festiwal strzelecki urządzili sobie natomiast hokeiści St. Louis Blues, którzy we własnej hali pokonali Vancouver Canucks 6:1. Największy wkład w wygraną wniósł zdobywca trzech bramek David Perron (6., 8. i 56.), a Brad Boyes raz trafił (39.) i trzykrotnie asystował kolegom z ataku. Najdłuższy i najbardziej wyrównany mecz rozegrano we wtorek w Ottawie, gdzie miejscowi Senators rozstrzygnęli losy zwycięstwa w spotkaniu z Edmonton Oilers (4:3) dopiero w karnych, za sprawą trafienia Jasona Spezzy w trzeciej serii. Na siedem minut przed końcem prowadzenie 3:2 zapewnił "Senatorom" Chris Neil, ale dwie minuty później wyrównał Gilbert Brule, pokonując strzałem z bekhendu Pascala Leclaire'a. Wcześniej golkiper gospodarzy puścił on krążek do siatki przy atakach Dustin Pennera (8.) i Ethana Moreau (17.). Senators odpowiedzieli trafieniami Jonathana Cheechoo (14.) i Nicka Foligno (24.).