W pierwszych chwilach po upadku Nicki nie wiedział nawet dobrze co się stało. Po jakimś czasie zaczął jednak nawet żartować z całej tej sytuacji, więc wszystko wskazuje na to, że wkrótce dojdzie do siebie - poinformował oficjalny serwis internetowy tegorocznego indywidualnego mistrza świata. Do upadku doszło w IV odsłonie. Sytuacja przypominała wydarzenie z początku tego roku, kiedy to podczas Grand Prix Szwecji w Eskilstunie Pedersen przy krawężniku wjechał w Wiesława Jagusia. Polak okupił karambol kontuzją, we Wrocławiu Jason Crump miał więcej szczęścia, bo nawet nie upadł na tor. Australijczyk po świetnym starcie bezpardonowo zamknął Duńczyka przy krawężniku. Pedersen, odjeżdżający od kredy, zahaczył o tylne koło rywala i stracił panowanie nad motocyklem. Reprezentant Marmy z impetem uderzył w nawierzchnię toru i długo nie mógł się podnieść. Jak wykazały badania przeprowadzone we wrocławskim szpitalu, Pedersen na szczęście uniknął kontuzji. Wszystko skończyło się na wstrząsie i potłuczeniach. Dziś indywidualny mistrz świata miał udać się w drogę powrotną do Danii. Pod nieobecność gwiazdy ekipy "Żurawie" nie były w stanie nawiązać walki z Atlasem. Nie bez znaczenia był tu też upadek Davey`a Watta, który wykluczył również bojowego "Kangura" z udziału w zawodach. Rzeszowianie przegrali wysoko 60:31 i w rewanżu nie mają wielkich szans na odrobienie strat