W stolicy kraju Hamleta pojawiła się rekordowa ilość widzów. Ponad 30 tysięcy kibiców stworzyło wspaniałą atmosferę. - Zawsze przed własnymi fanami czuję podwójną odpowiedzialność. Tym bardziej chciałem się dobrze zaprezentować. Nigdy wcześniej w Kopenhadze nie udało mi się zająć miejsca na podium - mówi Nicki. Duńskie rundy na stadionie Parken odbywają się od 2003 roku. W pierwszych trzech Pedersen awansował do finałów, ale za każdym razem kończył na czwartym miejscu! Rok temu zaliczył fatalny występ i turniej zakończył na 11. pozycji. - Nie wiem, co się wtedy stało. Nie mogłem skutecznie wyjść ze startu. W trakcie biegu nie byłem w stanie odrobić strat do przeciwników. Chciałem jak najszybciej wymazać z pamięci tamte zawody - wspomina Pedersen. W tym roku ponownie wyjechał zbyt spięty. W pierwszym starcie został wykluczony za dotkniecie taśmy, ale później było już tylko lepiej. W zasadniczej części zdobył 9 punktów i awansował do finału wygrywając w powtórce półfinał. W najważniejszym biegu dnia ubiegł wszystkich Andreas Jonsson, a Pedersen wysforował się na drugie miejsce - Jestem szczęśliwy. Wykonałem plan minimum, a więc miejsce wśród najlepszych. W dalszym ciągu utrzymuje dość bezpieczną przewagę. Teraz skupiam się na następnych rundach - zakończył Nicki. Przykro mu za Wieśka Dwa tygodnie temu w Eskilstunie (GP Szwecji) Nicki zaliczył potworną kraksę w pierwszym łuku. Winnym był Duńczyk, a najbardziej ucierpiał Polak, Wiesław Jaguś. - Najgorszy wypadek, jaki widziałem w tym sezonie. Jest mi przykro za Wieśka, ale to jest żużel. Nigdy nie przewidzimy takich zdarzeń. Jaguś dobrze wystartował i był w przedzie. Próbowałem wyprzedzić rywala przy krawężniku. Czułem się pewnie, jednak w ułamku sekundy straciłem kontrolę nad motocyklem. Polak jechał tuż przede mną i nie miałem szans go ominąć. Wypadek był bardzo groźny. Szczęście, że skończyło się na potłuczeniach i możemy dalej się ścigać. Moja akcja nie była fair, ale to był zwykły wypadek - mówi Nicki, który w dalszym ciągu utrzymuje się na pozycji lidera klasyfikacji GP. - To nie był mój najlepszy dzień. Mimo upadku doszedłem do finału, i z tego się cieszę. W finale miałem dobry start, ale w pierwszym łuku wywiózł mnie Adams. Słaba kondycja i siła ramion nie pozwoliła wysforować się po zewnętrznej. Odpuściłem i przyjechałem czwarty. Spięty Gollob Wyścig wcześniej doszło do niecodziennych wydarzeń. Po biegu półfinałowym zawrzało między Nickim, a Tomaszem Gollobem. W ruch poszły środkowe place i kopniaki. - Myślę, że Tomasz jest zbyt spięty. Liczył na dobry wynik na jednym ze swoich ulubionych torów. W półfinale na pierwszym łuku Gollob niebezpiecznie zajechał mi drogę. Normalnie nie rozczulałbym się nad tym, tylko go nakrył i zablokował. Ale tym razem byłem cały obolały i starałem się jechać ostrożnie. Po biegu mieliśmy wspólne animozje, ale w parkingu podaliśmy sobie ręce i nie wracamy do tego. Powtórka z historii Pierwsze zawody, w jakich uczestniczył po kraksie był finał indywidualnych mistrzostw Danii w Holsted. Najlepszego wyłonią dwa turnieje. - Moja dyspozycja po powrocie na tor nie była optymalna. Przez kilka dni pauzowałem i wracałem do zdrowia w domowym zaciszu. W dalszym ciągu odczuwam bóle obojczyka i lewego biodra. Zwłaszcza, gdy wchodzę w łuk na przyczepnej nawierzchni. Przed turniejem odbyłem kilka treningów, ale zawody, to inna para kaloszy - mówi Nicki, który mimo zwycięstwa nie miał łatwej przeprawy. - Musiałem zażywać środki przeciwbólowe. Z powodu bólu nie mogłem skoncentrować się na szybkim starcie i nadrabiałem na dystansie. Z wyścigu na wyścig czułem się coraz lepiej. Zmieniłem motocykl, a następnie dokonaliśmy drobnych korekt, które ukazały się słuszne - mówi. W finale jechał z czwartego pola. Na pierwszych metrach został w tyle. - Wiedziałem, że jestem szybki. Minąłem Iversena, a później Bjarne. Hans był daleko z przodu i być może za wcześnie uwierzył w łatwą wygraną. Pokonałem go identycznie jak rok temu. Sekret gdzie indziej Od początku tegorocznego sezonu światek żużlowy snuje domysły na temat szybkości motocykli Pedersena. - Tu jest moja tajemnica. Osiem kilogramów mniej - odpowiada Nicki chwytając się za brzuch. - Mam lepszą sprawność fizyczną, która pozytywnie wpływa na moją psychikę. To cały sekret. Szaleni ludzie z Polski, w tym również zawodnicy jak Gollob ciągle widzą problem w silnikach. Być może Tomasz jest najlepszym zawodnikiem, jaki pojawił się na żużlowych torach, ale nigdy nie został mistrzem, bo ciągle widzi problem w silnikach. Nie w tym leży istota sprawy. W tym sezonie jestem głodny zwycięstw. Jak nigdy przedtem chce wygrywać. Nic nie wiem o rzekomych plotkach jakoby duńska federacja opłacała dla mnie rodzimych mechaników. Dla tych, którzy nazywają mnie workiem ziemniaków nie mam nic do powiedzenia. Grzegorz Drozd