Wydaje się, że zaliczka jest spora, ale wobec znakomitej postawy Australijczyka, sam lider klasyfikacji nie jest pewny swego. "Muszę cały czas uważać na Adamsa, bo jest on obecnie w fenomenalnej dyspozycji. Udowodnił, że tak naprawdę nic jeszcze nie jest przesądzone" - stwierdził Nicki Pedersen na łamach swojego serwisu internetowego. Duńczyk w dwóch ostatnich turniejach uznać musiał wyższość Adamsa. Triumfy żużlowca z Antypodów odniesione w Szwecji i na Łotwie pozwoliły mu na odrobienie części strat. Na razie jednak jest to wciąż za mało, bo Nicki za sprawą swojej dobre dyspozycji kontroluje sytuację. Tak było w Daugavpils, gdzie był drugi. "Uważam, że był to dla mnie dobry rezultat. Początkowo trochę się męczyłem, ale chyba potem w wyścigu półfinałowym i finałowym znaleźliśmy dobre rozwiązania. Nie szukam wymówek, bo Leigh zasłużył na to zwycięstwo. Dla mnie ważne było to, że przyjechałem na metę drugi, przed Tomaszem Gollobem. Mogę żyć spokojnie ze świadomością utraty tylko 3 punktów przewagi" - podsumowuje Pedesen. Duńczyk zmagał się z problemami w pierwszej części zawodów, kiedy motocykle nie jeździły tak szybko, jak by tego chciał. "Tor w Daugavpils był bardzo trudny do odczytania. Już na treningu czułem, że możemy mieć problemy. W pierwszych dwóch występach po prostu nie czułem prędkości w swoim sprzęcie. Na szczęście potem moja ekipa sprawiła się znakomicie i w końcówce nie mógłbym oczekiwać niczego więcej. Teraz z niecierpliwością oczekuję zawodów w Bydgoszczy, bo to bardzo wyjątkowe Grand Prix" - twierdzi Nicki Pedersen w swoi serwisie. W Bydgoszczy Duńczyk triumfował przed rokiem. Gdyby teraz powtórzył ten sukces, mógłby już właściwie świętować mistrzostwo świata. Leigh Adams zrobi jednak wszystko, żeby mu w tym przeszkodzić. Konrad Chudziński