Na przykład na demonstracjach homoseksualistów, o których media trąbiły wczoraj dużo więcej niż o hicie Wisła - Legia, najwięcej było polityków lewicy (stu, znaczy się chyba wszyscy) i kibiców. Skąd się biorą ci wszyscy legendarni kibice, skoro na stadionach dostrzec ich niezwykle trudno? Najprawdopodobniej to jakaś fatamorgana. No, ale wróćmy do futbolu. Ciekawiej. "Zima wasza, wiosna nasza", tak pisano na murach w czasach stanu wojennego. Słabsi dawali znać silniejszym, że nie wystarczy być dobrym na półmetku, trzeba wygrać na mecie. Więc na nic obecne zachwyty, że ktoś lideruje, na nic też kwękania że inny dołuje. Ostatni będą pierwszymi (mój nauczyciel fizyki powtarzał: "Nie pchaj się na czoło, bo zawsze mogą dać w tył zwrot i zostaniesz ostatni!"). Więc niech nie tracą nadziei na mistrza fani Cracovii (0 pkt w 2 meczach, skandal), Lecha, a na utrzymanie ci z Bełchatowa, Polonii, nawet Zabrza, czego dowiódł ostatni jego zwycięski mecz z Łęczną - gdy najmniej się tego spodziewano. Sursum corda - w górę serca! O meczu Wisła - Legia nie ma się co rozpisywać. Niczym w "Rejsie" - dłużyzna, jedyny gość do oglądania Fabiański, szkoda że taki chudziutki. Znacznie lepsze wrażenia jak z Krakowa przywiozłem z Kielc, gdzie spędziłem weekend. Podglądałem jak Grzegorz Piechna gra w bilard - słabo. Za to na boisku niezrównany, piłka szuka tego czarodzieja, a choć nie imponuje on szybkością, siły (dzięki specjalnym treningom, nie ma tu żadnego przypadku) ma więcej niż niektóre drużyny w całości. Co ciekawe trener Wieczorek za najlepszego swego gracza uznaje jednak całkiem kogoś innego - mianowicie... Hermesa. I jest coś chyba na rzeczy, bo ten mały Brazylijczyk przeżył mordobicie i kopaninę w 3 i 2 polskiej lidze, okrzepł, a teraz gra popisówki, nawet co dziwne jak na Latynosa - na śniegu. W ogóle w Kielcach same niezwykłości - obejrzałem sobie na przykład nowy stadion, który kończy się budować, poezja. Rzadko w polskiej piłce widać coś pozytywnego, a w tym mieście co temat to najlepsze rozwiązanie. Trzeba tam zacząć jeździć po naukę! I ja też czegoś mądrego się tam dowiedziałem. Usłyszałem mianowicie najtrafniejszą myśl, jaką wypowiedziano w polskiej piłce od tygodni, a może i miesięcy. Rozmawiałem sobie oto po meczu z trenerem Groclinu (bramkarzy) Tadeuszem Fajferem. Był przygaszony, przegrał właśnie z Kolporterem trzy do koła. I tak to nieoczekiwanie skomentował: "U nas w klubie niektórzy widzą rozwiązanie problemów w tym, żeby kilku piłkarzy kupić. Ja mówię inaczej - kilku piłkarzy to my się raczej musimy pozbyć..." Bravissimo! Za chwilę będziemy mieć nowe transferowe okno i setki nowych, nikomu niepotrzebnych transferów. Proponuję więc polskim klubom wdrożenie inteligentnej dyrektywy Tadka Fajfera, która uwolni nas kibiców raz na zawsze od zupełnie nieprzydatnych piłkarskich osobników. A robi się to łatwiutko, całkiem jak w dowcipie z teściową. Bierze się babę za kołnierz i wystawia przez okno. I puszczając ją, mówi słodko: "Jest już mamusia wolna..."