To nic, że Wisła zaraz Lecha prześcignęła, ważne że poznaniacy naprawdę pozytywnie zaskakują. Na przykład Świerczewski wreszcie trafił w bramkę, zamiast - jak ma w zwyczaju - trafić kogoś w zęby. Wprawdzie gole zdarzają mu się nadal rzadko, zaledwie raz na wieki, ale żaden to wyjątek, wierzcie mi, naprawdę. Czy wiecie Państwo, że miłośnicy westernów, jakoś tak przed kilkunastu laty postanowili sprawdzić celność legendarnego Colta. Kultowego rewolweru z Dzikiego Zachodu, który rozstrzygał wszelkie spory na bezdrożach Teksasu, Colorado i połowy Ameryki. I co się okazało? Że ten słynny Colt trafiał raz na... 400 strzałów! (co potwierdzili spece od balistyki). Oznacza to, że taki John Wayne czy Clint Eastwood, na wystrzelanie tylko swych filmowych wrogów potrzebowaliby mniej więcej od 12 do 146 tysięcy lat. Jak Świerczewski... A tak w ogóle to piłka nasza wreszcie zaczyna się rządzić innymi powszechnymi regułami. Na przykład taka Łęczna. Całkiem jak Nałęcz (ale udał mi się anagram!!!). Łęcz-na! Na-łęcz! Równiuteńko w dół. No, ale nie będę go drażnił bo teść miłej mej sąsiadki, a w końcu nie on jeden nie ma obiecujących wyników. Wpadł mi na przykład do rąk (drogą kupna) sympatyczny Skarb Kibica "Przeglądu Sportowego", opisujący polskich piłkarzy występujących za granicą (75 sztuk). I oto pozycja nr 1: Jarosław Fojut. Premiership. Bolton Wanderers. Meczy w Polsce zero i goli zero. W kadrze Polski też gier zero i goli zero. No a w tym Boltonie całym - jakbyście zgadli! - też zero i zero! Kurde, pomyślałem sobie optymistycznie, ja przecież mam taki sam dobry bilans jak ten Fojutek!!! I każdy z was ma taki dobry!!! Aleśmy zawodowcy!!! Czy nie pasujemy tak samo jak Fojut do Premiership, a np. Świr do Orange Ekstraklasy? Toż to przecież najwyraźniej selekcja negatywna, jak w niezadługich wyborach. No, ale już pisałem, że zawsze może być gorzej... Obejrzałem właśnie finałowy mecz WNBA z Margo Dydek. Zgroza. Trzy razy się przebiegła przez boisko (w tempie Indianina z "Lotu nad Kukułczym Gniazdem") i odpoczywała 30 minut. A potem pobiegła jeszcze dwa razy przez plac i odpoczywała minut 40. Pewnie zostanie najlepszą sportsmenką Polski. Boże, wolę Fojuta! Przynajmniej sympatyczny z fotografii. No, ale musi być coś także o Wiśle, która negatywnie zadziwia polskich fanów - na przykład wielkim obciachem z Guimares czy wymęczonym zwycięstwem na Polonii. Powiem krótko - jej jedynym dobrym graczem jest ostatnio Doda, pewnie dlatego, że prowadzi trening indywidualny. Reszta przypomina, niestety, te zdezelowane Colty, co to niby strzelają, robią sporo hałasu, ale w cel nie trafiają. I tu dowcip naprawdę całkiem adekwatny, zresztą jeden z zaledwie dwóch jakie w swym życiu usłyszałem od Kazimierza Górskiego. Idzie to tak: Ruski sołdat przechwala się kolesiom, że trafia z nagana w każdy cel. Akurat słyszy lecącego komara - bzzzzzz! - wyciąga więc spluwę i strzela. Dym opada, nic nie widać, ale... znów słychać: bzzzzzzz! - Ruski, on dalsze lietajet! - dokuczają kompani. - Może on i lietajet. No jebat' on uże nie budiet... Paweł Zarzeczny