W poniedziałek w restauracji Champions w Warszawie, było tylko kilka osób, które nie kręciły z niedowierzaniem głową. Jedynie sztab szkoleniowy reprezentacji, na ogłoszenie kadry na MŚ reagował bez większych emocji. Dodatkowego smaczku niesamowitej atmosferze dodawał fakt, że nikt z zaproszonych na galę gości, nie znał nazwisk piłkarzy, których Paweł Janas postanowił zabrać na mistrzowski turniej. Za Pawłem Janasem jeżdżę od początku eliminacji do MŚ, ale dopiero teraz widzę, że ten człowiek ma w sobie coś z hazardzisty, a kto wie, może nim nawet jest. Przez szalenie odważne decyzje przy wyborze zawodników Janas zyskał u mnie jeszcze większe poparcie i to głównie jemu będę w Niemczech kibicował, aby plan który postanowił wprowadzić w życie powiódł się w stu procentach. Przez ostatnie tygodnie, a może i miesiące Janas uważnie obserwował piłkarzy (sam i przez współpracowników), a do mediów wysyłał komunikaty, które nie zdradzały jego chytrych planów. Aby mieć spokój na spotkania towarzyskie powoływał zawodników, których podpowiadała mu prasa, a w zaciszu wronieckiego domu układał swój tajny plan. Nie zdradził się na żadnej konferencji prasowej, w żadnym wywiadzie i dopiero w poniedziałek, pewnym głosem zaskoczył wszystkich. Janas zaimponował mi konsekwencją, z jaką urzeczywistnił swoje słowa wypowiedziane po zakończeniu eliminacji. "Za zasługi nikt na mundial nie pojedzie" - mówił jesienią 2005 roku. Słowa dotrzymał, bo nawet powołanie Sebastiana Mili czy Kamila Kosowskiego, jest chyba efektem ostatniego zgrupowania oraz meczu z Wyspami Owczymi. Obaj zagrali we Wronkach na przyzwoitym poziomie i zdołali przekonać do siebie trenera. Selekcjoner nie bał się odsunąć od kadry Jerzego Dudka (chyba żeby uniknąć konfliktów i walk o koszulkę z nr 1) i Tomasza Frankowskiego (nie strzelił bramki przez pół roku). Powołując natomiast Łukasza Fabiańskiego, Dariusza Dudkę, Piotra Gizę, czy Pawła Brożka pokazał wszystkim, że przy dobieraniu piłkarzy naprawdę liczyły się tylko dwie rzeczy: forma i uniwersalność zawodnika. Pokazał też, że jest niezależny i że naprawdę nie czyta gazet. Janas zagrał szalenie odważnie, bo na szali położył etat w reprezentacji po zakończeniu mundialu. Swoją decyzją on już przeszedł do historii polskiej piłki, ale jeśli mu się powiedzie na mundialu będzie wzorem dla wielu rodaków, że czasami warto zaryzykować, podjąć trudne decyzje, aby osiągnąć sukces. - Każdy musi w coś wierzyć. Ja wierzę w tych chłopaków - te słowa Janasa, na pewno będą mi towarzyszyły podczas niemieckich mistrzostw. Oby tylko jego wybrańcy mu uwierzyli. Panie Pawle wielkie brawa za odwagę! Andrzej Łukaszewicz, Warszawa.