Jakie są związki Paulo Coelho z futbolem? Odpowiem tak: Brazylijczycy rodzą się z miłością do dwóch rzeczy: muzyki i futbolu. Kiedy podczas moich podróży jestem pytany, jak chcę spędzić czas wolny, często odrzucam zaproszenia do muzeum lub teatru, a w zamian proszę, żeby zabrano mnie na jakiś mecz piłkarski. To chyba mówi wszystko. Pańskie książki są tłumaczone na wiele języków. Piłkarze również przemawiają do nas swoim uniwersalnym językiem, czyli grą. Zarówno Pan jak i piłkarze jesteście artystami w swoich dziedzinach. Futbol to sztuka, ale to także coś więcej. Co roku jestem zapraszany na Światowe Forum Ekonomiczne do Davos. W tym roku brałem udział w wykładzie z profesorem Harvardu i dziennikarzem. Tematem dyskusji były "rzeczy, które mogą poruszyć świat" i jak one wpływają na szukanie szczęścia. Swoje wystąpienie rozpocząłem od słów: "najważniejszą rzeczą jest futbol", ponieważ jest największą formą sztuki, jednoczącą ludzi i dającą im powody do świętowania. Piłka nożna wskrzesza ducha narodu bez odbierania cech indywidualności. Społeczeństwa powinny brać przykład z piękną futbolu: żyjemy razem jako wspólnota, ale szanujemy nawzajem swoje różnice. Futbol jest wielką metaforą, a mistrzostwa świata największym przykładem dzielenia doświadczeń wspólnotowych z indywidualnościami. Czy kibicuje Pan jakiejś drużynie? Jako chłopak byłem kibicem Botafogo, ale później zacząłem wspierać także Vasco da Gama i oni są moim ulubionym zespołem do dziś. Wróćmy do mistrzostw świata. Jakie ma Pan pierwsze wspomnienie z tej imprezy? Kiedy miałem 10 lat spełniło się moje największe marzenie - Brazylia zdobyła Puchar Świata w 1958 roku. Nie było wtedy telewizji, więc słuchaliśmy meczów w <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a> i musieliśmy sobie tylko wyobrażać, co działo się wtedy w Szwecji. Wtedy w Brazylii była atmosfera karnawału, co dla mnie jako dla dziecka było fantastyczne. Kiedy zaczął się mecz finałowy wszędzie było zupełnie cicho. Na początku przegrywaliśmy 0:1 i każdy był zmartwiony. Nam wydawało się, że nastąpi koniec świata. Później zrobiło się 5-2 dla nas i ten wynik świętowaliśmy już fajerwerkami. Wtedy reprezentacja Brazylii była synonimem Brazylii jako kraju. Czy kiedykolwiek był Pan na meczu podczas mistrzostw świata? Nie, ale w tym roku będę na meczu otwarcia i na wszystkich spotkaniach Brazylii. Mam nadzieję, że na finale również? Jakim zawodnikiem byłby Paulo Coelho? Piłkarzem kombinacyjnym, prostym i ze swoim stylem. Na jakiej pozycji by ten piłkarz grał? Oczywiście w ataku. Czy w młodości grał Pan w piłkę? Oczywiście, jak wszyscy Brazylijczycy. Ubierałem koszulkę z numerem 9 i grałem w ataku. Istotą futbolu jest znalezienie grupy piłkarzy zdeterminowanych do wygrania Pucharu świata. Czy to nie czyni z trenera pewnego rodzaju szukającego alchemika? Tak, to jest wspaniała metafora. Nigdy wcześniej o tym nie myślałem. Zatem kto jest Pana ulubionym alchemikiem futbolu? Luiz Felipe Scolari to wielki trener, ale Carlos Alberto Parreira także jest dobry. Tele Santana, również znał się na swojej pracy. Powinienem wspomnieć także Vicente Feola, który prowadził drużynę w 1958 i 1962 roku. On miał świetny zespół z takimi graczami jak Vava, Pele, Amarildo. Legenda głosi, że grubasek Feola zasypiał podczas treningów, zostawiając piłkarzy samych sobie i podobno to pozwalało im wygrywać mecze. Którzy piłkarze wywarli na Pan największe wrażenie? "Alchemik" jest ulubioną książką wielu piłkarzy więc miałem okazję wielu z nich poznać. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Pele. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że "Król Futbolu" nie jest idolem w Brazylii. Sześciu na dziesięciu Brazylijczyków popatrzy na Pele i powie: "Był dobry, ale..". My w Brazylii trochę inaczej patrzymy na niektóre sprawy np. na ludzką tragedię. Dlatego też faworyzujemy i szanujemy Garrinchę, który wiele cierpiał. Czy kiedykolwiek pisał Pan o futbolu? Tak, w 1998 roku napisałem kilka artykułów do francuskiej gazety. Kto Pana zdaniem wygra MŚ w Niemczech? Przepowiadanie zostawiam prorokom... (na podstawie fifaworldcup.yahoo.com)