Pastuszka wylała morze łez. Na szczęście szybko się pozbierała i razem z Beatą Sokołowską - Kuleszą uratowała honor polskich kajaków zdobywając brązowy medal w K-2. Trener Piotr Głażewski uważa, że te nieszczęsne 15 gramów to kwestia szmatki. Szkoleniowiec twierdzi, że Pastuszka włożyła ową szmatkę do kajaka niechlujnie i przez to ją zgubiła. - To szmatka z Polski, którą Aneta wsadziła pod siedzenie. Nie jestem jasnowidzem. Wyprowadziłem łódkę z właściwą wagą. A to, że już na wadze jej nie było, nie miałem na to wpływu - powiedział Głażewski w "Super Expressie". - Rentgena w oczach nie mam. Nie widziałem tej szmatki. Byłem święcie przekonany, że jej tam w ogóle nie ma, bo waga była właściwa - stwierdził trener. Głażewski liczy się z tym, że może pożegnać się z kadrą. - Do końca roku mam kontrakt, a potem wszystko zależy od nowego zarządu. Pewnie będą chcieli mnie zwolnić. Może zatem trzeba jechać do Chin? Pewne propozycje już były - zakończył. Sama kajakarka nie chce już wracać do tego tematu. - Pewnych rzeczy się nie odwróci. Dobrze, że jakoś się pozbierałam. To, co się stało, jest nauczką do końca życia - wyznała Pastuszka.