Na dystansie niecałych pięciu kilometrów Hushovd uzyskał przewagę 4 sekund nad Hiszpanem Markelem Irizarem oraz 5 sekund nad Niemcem Stefanem Schumacherem, zwycięzcą Tour de Pologne z 2006 roku. Paryż-Nicea rozpoczął się w atmosferze ostrego konfliktu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) z organizatorem tej imprezy, stowarzyszeniem ASO, które posiada prawa do wszystkich najważniejszych wyścigów we Francji, na czele z Tour de France. Dwa dni temu UCI wszczęła procedurę dyscyplinarną przeciwko francuskiej federacji, która zgodziła się pomóc stowarzyszeniu ASO w przeprowadzeniu wyścigu poprzez wyznaczenie sędziów i zapewnienie kontroli antydopingowych. Według UCI, francuska federacja i jej prezes Jean Pitallier "współpracowali w wyprowadzeniu Paryż-Nicea z ram przepisów UCI" i "okazali brak lojalności w stosunku do całej rodziny kolarskiej". W ubiegłym tygodniu UCI wezwała ekipy i francuską federację do bojkotu wyścigu, a gdy to nie poskutkowało, zagroziła najostrzejszymi sankcjami: dyskwalifikacją na pół roku uczestników wyścigu (160 kolarzy!), cofnięciem licencji wszystkim startującym ekipom i zawieszeniem francuskiej federacji, co by skutkowało wykluczeniem francuskich kolarzy (szosowców, torowców i kolarzy górskich) z igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wśród zawodników, którzy stanęli na starcie prologu, nie ma Hiszpana Alberto Contadora, zwycięzcy poprzedniej edycji Paryż- Nicea i Tour de France. Organizatorzy nie zaprosili jego drużyny - Astany. Nie ma też polskich kolarzy.