Guerrero, w pierwszych czterech kolejkach tego sezonu zdobył w Bundeslidze cztery gole, od września ubiegłego roku przechodził rekonwalescencję po operacji więzadeł kolanowych. W grudniu poleciał na Boże Narodzenie do ojczyzny i ... nie mógł wrócić. Guerrero był sparaliżowany myślą o podróży lotniczej. Czterokrotnie próbował wejść do samolotu, ale za każdym razem panicznie go opuszczał przed startem z powodu fobii przed lataniem. Nie pomogła też próba wejścia na pokład z najbliższą rodziną. Do piłkarza przyleciał z Hamburga klubowy psychoterapeuta, ale terapia przyniosła skutek dopiero po sześciu tygodniach, choć wizytę u lekarza w USA trzeba było odwołać. Media spekulowały na temat źródła lęków piłkarza. Przypomniano, że jego wuj zginął w katastrofie lotniczej w 1987 roku i że w sierpniu ubiegłego roku drużyna z Hamburga miała burzliwy lot do Francji na mecz Ligi Europejskiej. Guerrero przyznał wtedy, że przeżywał "najgorszy strach w swoim życiu". Trener HSV Bruno Labbadia ucieszył się z powrotu Guerrero. "Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął. Zapewnia, że czuje się dobrze, ale dopiero w najbliższych dniach będziemy sprawdzać w jakiej jest dyspozycji" - powiedział szkoleniowiec. Według prezesa klubu Bernda Hoffmanna, peruwiański napastnik za trzy tygodnie powinien być gotowy do powrotu na boisko. Innego zdania jest matka piłkarza Petronila Gonzales: "Jest w pełni sił, ciężko trenował w ojczyźnie i może wrócić na boisko w każdej chwili".