Warszawianka, żeglująca na 8,5-metrowym jachcie "Mantra Asia", zamierza poprawić polski rekord prędkości opłynięcia globu solo. "Już teraz powinno być z górki, przynajmniej pogodowo, najgorsze za mną - napisała na swojej stronie internetowej. -Baterie słoneczne, generator wiatrowy i alternator od silnika działają świetnie. Mój sposób na prąd, to oszczędność. Światła wewnątrz nie używam, komputer minimalnie, bo jednak żarłoczny jest. W nocy płynę ze światłem kotwicznym. Nie mam lodówki, radaru i innych urządzeń. Za Port Elizabeth spokojna żegluga, gładkie morze, foki wylegują się na słońcu i machają łapkami/płetwami, mnóstwo fok. Jedna była dokładnie na kursie, więc mówię do niej: "Hej, z drogi, bo cię rozjadę!" A tu nagle widzę, że to rekin, tuż pod powierzchnią wody, skręcił i przepłynął tuż obok burty. Był duży, może 2,5 metra. W poniedziałek przeszłam Cape Agulhas (po polsku Przylądek Igielny), najbardziej na południe wysunięty koniec Afryki, a nie jak się powszechnie uznaje, Przylądek Dobrej Nadziei, ale ten jest bardziej znany. Kiedyś miał on nazwę Przylądek Wichrów, Burz (Cape of Storms), jednak została zmieniona na Przylądek Dobrej Nadziei, aby nie odstraszać żeglarzy. To tylko 60 mil pomiędzy tymi przylądkami. Bałam się statków w nocy, ale nie było żadnego. Wreszcie wyspałam się po dwóch nocach prawie bez snu. Dziękuję wszystkim za życzenia, przesłane po przejściu Cape Agulhas" - przekazała z pokładu jachtu Joanna Pajkowska. Z polskich żeglarzy tylko dwóch opłynęło samotnie glob non-stop: urodzony w Radziszowie Henryk Jaskuła na "Darze Przemyśla" w 344 dni (1979/1980) oraz Tomasz Lewandowski z Iławy na "Luce" w 392 dni (2007/2008).