Kulig trafił do siatki dokładnie o 12:07, gdy na zegarze dobiegała czwarta minuta meczu. Wcześniej mecz rozpoczął pierwszym kopnięciem piłki wiceprezydent Krakowa, Kazimierz Bujakowski, a honory gospodarza pełnił wieloletni sędzia tradycyjnego meczu, Maciej Madeja. Pod nieobecność właściciela Cracovii, Janusza Filipiaka, pan Maciej występował również w roli prezesa (tak omyłkowo nazwał go wiceprezydent). Po bramce Kuliga, który wyjątkowo występował w koszulce z numerem 10, należącej do Dariusza Kłusa, do ataku ruszyła rezerwowa drużyna "Pasów". Grający w czarnych koszulkach zawodnicy w dwie minuty zdołali wyrównać i wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Pasiaków "ukąsił" duet byłych napastników Unii Oświęcim. Najpierw do siatki Przemysława Wróbla trafił Bartłomiej Dudzic (z zimną krwią wykorzystał sytuację "sam na sam"), a chwilę później efektownym lobem popisał się Jakub Snadny. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa, gdyż każda część meczu trwała zaledwie 20 minut. Po wznowieniu gry szybko o swoim snajperskim instynkcie przypomniał etatowy bramkarz Cracovii, Marcin Cabaj. "Wąski" nie zmarnował dogodnej sytuacji i mógł cieszyć się z wyrównującej bramki. Ci którzy znają Marcina lepiej, wiedzą, że taki wyczyn to dla niego nie nowość. Nierzadko na treningach występuje w roli snajpera i zdarza mu się zawstydzać kolegów odpowiadających za ofensywny dorobek drużyny. Na prowadzenie 3:2 zespół "Pasów" wyprowadził Dariusz Pawlusiński. "Plastik" rozpoczął mecz jako rezerwowy, ale po wejściu na plac gry potwierdził, że nieprzypadkowo jest najlepszym strzelcem drużyny, a formę trzyma nawet po sylwestrowej nocy. Swój debiut w Treningu Noworocznym zaliczył również kandydat Pawlusińskiego do miejsca w składzie, Mariusz Sacha. Gola nie strzelił, ale za to zaszokował strojem. Przy sześciostopniowym mrozie jako jedyny piłkarz biegał w krótkich spodenkach i koszulce z krótkimi rękawami. - Góralska krew - komentowali wyczyny byłego pomocnika Podbeskidzia kibice na trybunach. Gol Pawlusińskiego pozwolił pierwszej drużynie Cracovii złapać wiatr w żagle i 3 minuty po golu Pawlusińskiego do siatki trafił Paweł Nowak. Idealnie na piąty metr dograł mu piłkę Marcin Cabaj. "Czarni" zdołali w końcówce meczu zmniejszyć rozmiary porażki, a trzecią bramkę zdobył dla nich trener-asystent, Bartłomiej Zalewski. Jak co roku przed i w trakcie meczu nie brakowało "smaczków" typowych dla noworocznego święta na stadionie przy ulicy Kałuży. Po murawie przechadzał się... Lajkonik, wymachujący biało-czerwoną flagą w pasy, pierwsza drużyna nielegalnie wprowadziła do gry dwunastego i trzynastego zawodnika, a liniowy składając życzenia zagapił się i nie zauważył, że przed jego nosem toczy się gra. W pewnym momencie sędzia musiał przerwać mecz. Na boisko "wtargnęli" bowiem kibice ze stowarzyszenia "Tylko Cracovia", którzy uroczyście mianowali Macieja Madeję honorowym członkiem swojej organizacji. W ten uroczysty dla Cracovii dzień na twarzach piłkarzy i kibiców rysowały się uśmiechy. Beztroska radość i atmosfera piłkarskiego święta, będąca dla niektórych przedłużeniem sylwestrowych baletów pozwoliły choć na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości i ligowej tabeli. Tylko trener Artur Płatek wydawał się być bardziej poważny. - Wiele sobie obiecuję po roku 2009. Czeka nas sporo pracy - zauważył szkoleniowiec "Pasów". Rafał Walerowski, Kraków CRACOVIA (pasy) - CRACOVIA (czarni) 4:3 (1:2) 1:0 - Kulig 4. 1:1 - Dudzic 19. 1:2 - Snadny 20. 2:2 - Cabaj 26. 3:2 - Pawlusiński 30. 4:2 - Nowak 33. 4:3 - Zalewski 35. Widzów: ok. 3000. Grano 2x20 minut . Cracovia (pasy): Wróbel - Radwański, Polczak, Karwan, Kulig - Sacha, Kłus, Kostrubała, Szeliga - Cabaj, Witkowski oraz Pawlusiński, Nowak. Cracovia (czarni): Olszewski - Kozieł, Urbański, Tupalski, Łuczak - Zalewski, Dynarek, Klich, Baliga - Dudzic, Sadko oraz Sosnowski, Snadny.