Uzyskała swój najlepszy w bieżącym roku wynik - 2.06,91. Do kolejnej rundy przeszła z piątym rezultatem. Jędrzejczak popłynęła bardzo dobrze - na półmetku płynęła w tempie zaledwie o 0,51 gorszym od tego na rekord świata. I choć sama nie chce się przyznać, wydaje się, że w końcówce zdecydowała się lekko odpuścić i oszczędzić siły na środowy start. - Dawno tak szybko nie zaczynałam - ostatnio gdy biłam rekord świata. Nie mogłam kalkulować, odpuszczać, ponieważ bałam się, że do awansu potrzebny będzie jakiś niesamowity wynik. Okazało się, że półfinał "zamknął" się czasem 2.09. Myślę, że w półfinale spróbuję popłynąć trochę wolniej pierwsze sto metrów. Trzeba jednak płynąć pod rywalki, lepiej nie czekać - powiedziała Jędrzejczak. Na pytanie, czy w końcówce najbardziej utytułowana polska pływaczka odpuściła dziennikarze usłyszeli jedynie "nie - jestem słaba i zabrakło mi sił". Jędrzejczak mówiła jednak te słowa z wyraźnym uśmiechem na ustach. Co więcej Polka miała bardzo dobre wyniki badań zakwaszenia wykonane kilka minut po wyjściu z wody. - Eliminacje są bardzo szybkie, ale w półfinałach i finałach zawodnicy nie uzyskują już tak dobrych wyników. Otylia mówi, że bardzo cisnęła w tym starcie i to mnie odrobinę smuci - byłaby to niepotrzebna strata energii. W przeszłości pływała mądrze - obserwowała poprzednie serie i widziała co się dzieje. Być może chciała sobie coś udowodnić, ale to nie jest odpowiedni moment. Wierzę jednak, że stać ją na medal - ocenił trener Paweł Słomiński. Najlepszy czas eliminacji uzyskała Chinka Zige Liu - 2.06,46. Z kolei faworytka konkurencji - rekordzistka świata Australijka Jessicah Schipper, wypadła słabo. Wynik 2.08,11 dał jej 11. miejsce. Mimo tego będzie miała szansę poprawić się w środę. - Wynik Schipper mnie nie zaskoczył. Oglądałam jej start i trudno mi ocenić, czy jest w słabszej formie, czy też nie chciała się przykładać. Być może trener podpowiedział jej, że nie trzeba płynąć za mocno - wyjaśniła Jędrzejczak. Wieczorem na starcie stanęła również sztafeta 4x200 m w składzie Łukasz Gąsior, Łukasz Wójt, Michał Rokicki i Przemysław Stańczyk. Zaprezentowali się słabo - uzyskali 14. rezultat eliminacji (7.18,09) i nie awansowali do finału. - Dobrze popłynęli w zasadzie tylko Stańczyk i Wójt. Gąsior znacznie poniżej oczekiwań - by myśleć o wyprowadzeniu sztafety na jakieś sensowne miejsce musi na pierwszej zmianie pływać rekord życiowy. Bardzo słabo Rokicki. Do składu mógłby zostać włączony Paweł Korzeniowski, ale wiadomo, że nie było takiej możliwości - w środę ma finał 200 m motylkiem. Mimo tego nawet gdyby popłynął, wynik byłby nieznacznie lepszy - podkreślił Słomiński. - Sztafety innych krajów odjechały nam. Indywidualnie wypadamy tak, jak wypadamy, a sztafeta to przekrój sił reprezentacji. Daje to smutny obraz polskiego seniorskiego pływania. Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego tak się stało - nie wiem co robi świat, żeby tak szybko pływać. Wiem jak my trenowaliśmy, ale do tego tematu wrócimy po igrzyskach - dodał trener. We wtorek rano Korzeniowski z ósmym czasem awansował do finału 200 m stylem motylkowym. W finale wystąpi również Katarzyna Baranowska - pobiła na 200 m stylem zmiennym rekord kraju, a w półfinale była siódma. Maciej Malczyk, Pekin