"To za wcześnie!" - stwierdziła Otylia Jędrzejczak w "Super Expressie". W dniu finału "Oti" będzie musiała wstać około 6 rano, żeby dotrzeć na pływalnię i przeprowadzić solidną rozgrzewkę przed wyścigiem finałowym. "Z jednej strony wszyscy będą mieli tak samo. A z drugiej strony to się dziwię, bo finały wszystkich wielkich imprez zawsze były po południu. Przed południem organizm nie jest jeszcze odpowiednio rozbudzony" - powiedziała Otylia. "Kiedy można, uwielbiam dłużej pospać. Najpóźniejsza godzina, o której się obudziłam, to czternasta. I wcale wtedy nie zabalowałam. Wróciłam do domu po dwóch tygodniach zgrupowania i spałam, spałam... Kiedy jestem w domu i nie mam treningów, wtedy mama mnie nie budzi. Wstaję, o której chcę i wołam: "Mamo, śniadanie!"" - wyznała "Oti".