Kontrowersyjne mundialowe nominacje Pawła Janasa budzą niepokojące domysły, że selekcjoner reprezentacji Polski uległ naciskom jednego z piłkarskich menedżerów. "Ostatni raz z kadrą miałem kontakt w meczu z Arabią Saudyjską. Tego spotkania nie wspominam miło, bo zagrałem słabo. Pomyślałem wtedy, że szansa na mundial właśnie odpłynęła" - przyznał uczciwie Dariusz Dudka, który wygryzł z wyjazdu do Niemiec doświadczonego Tomasza Kłosa. "Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałem, było to, że trener wyczyta moje nazwisko" - wyznał z kolei Paweł Brożek, który pojedzie na mundial w miejsce Tomasza Frankowskiego. Pewniakiem w bramce "biało-czerwonych" będzie natomiast nie Jerzy Dudek, ale Artur Boruc, który podobnie jak Dudka i Brożek jest związany umową menedżerską z Radosławem Osuchem. "To nieporozumienie! Nie znam Pawła Janasa, nigdy z nim nie rozmawiałem!" - zarzeka się Osuch. "Boruc przecież i tak by pojechał na mundial. Darek Dudka? On to powinien być w kadrze już od dwóch lat. Jest młody, przyszłościowy i wszechstronny, może grać na każdej pozycji w obronie. Paweł Brożek? Zgłaszają się po niego najlepsze kluby świata. Ma największy potencjał ze wszystkich polskich napastników. Inni mogą mu co najwyżej buty wiązać!" - tłumaczy Osuch. Czy rzeczywiście więc Janas nie działał pod wpływem sugestii menedżera Pawła Brożka, Dariusza Dudki i Artura Boruca? Czekamy na wasze opinie!