Triumfowali Francuzi Valentin Belaud i Valentin Prades, srebro wywalczyli Białorusini, a brąz zawodnicy Korei Płd. Po zaciętym finiszu Francuzi wyprzedzili zaledwie o dwie sekundy Ramana Pinczuka i Stanislau Żurauliou i o siedem Woo Jin Lee i Woo Jin Hwanga. To był jeden z najsłabszych występów Polaków w historii pięciobojowych zmagań. Wszystko zaczęło się od nieudanej szermierki, w której Golis (UKS G-8 Bielany Warszawa) wygrał tylko pięć pojedynków, a Staśkiewicz (ZKS Drzonków) dokładnie połowę - osiem. Po tej konkurencji biało-czerwoni byli na 12-13. pozycji ex aequo z Brytyjczykami. Najlepiej fechtowali Francuzi, Białorusini i Czesi, którzy zanotowali po 19 zwycięstw. Nawet piąte miejsce w pływaniu nie poprawiło sytuacji podopiecznych Piotra Maciaszczyka. Spadli na 14. lokatę. Prowadziła Białoruś, która zaledwie o dwa punkty wyprzedzała Egipt i Czechy. Na basenie najszybsi okazali się Rosjanie. "Ukoronowaniem" słabej postawy polskiej sztafety był występ w jeździe konnej. Po serii zrzutek i wyłamań na jednej z przeszkód koń Staśkiewicza gwałtownie skręcił, pięcioboista ZKS Drzonków stracił równowagę i upadł na ziemię. Przejazd dokończył, ale dało to najgorszy wynik w stawce 17 sztafet i zepchnęło polską parę na koniec klasyfikacji generalnej, bez widoków na jej poprawienie. W czołówce zachowane zostało status quo i przed ostatnią próbą - biegiem łączonym ze strzelaniem - prowadziła Białoruś - 903 pkt, która minimalnie o dwa punkty (czyli dwie sekundy w biegu) wyprzedzała Czechy i Egipt. Korea Płd. traciła do lidera cztery pkt, a Francja siedem. Cała ta piątka pokonała parkur bezbłędnie. Zapowiadała się więc przynajmniej emocjonująca walka o medale. Dlatego szkoda, że na obiektach stołecznej AWF, gdzie odbywają się mistrzostwa, brakowało choćby grupki widzów. Na trybunach zasiadali niemal wyłącznie przedstawiciele poszczególnych ekip i członkowie rodzin. W ostatniej próbie, zwanej potocznie przez pięcioboistów "kombajnem", klasą dla siebie był duet z Francji, który zniósł ją najlepiej w całej stawce i fizycznie (bieg) i psychicznie (strzelanie). Wojny nerwów nie wytrzymali Egipcjanie, którzy spadli aż na dziewiątą pozycję. - Niestety bywają w życiu sportowca takie chwile, kiedy nic nie wychodzi. Dzisiaj ewidentnie nie był mój dzień. O ile w szermierce powalczyłem w miarę przyzwoicie, o tyle w jeździe konnej, głównie z mojej winy, spadliśmy na ostatnią lokatę, praktycznie bez szans na awans. Trzeba przełknąć tę porażkę i odbudować się przed eliminacjami do finału zawodów indywidualnych - podsumował swój występ Staśkiewicz. Pięcioboista z Drzonkowa, który nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz spadł z konia, określił swój wtorkowy występ na parkurze mianem gehenny. - Na drugiej przeszkodzie kobyłka trochę mi strzeliła z zada i zgubiłem strzemię. Od tego się zaczęła moja gehenna na parkurze. Później próbowałem jeszcze je złapać, ale efekt był taki, że zaliczyłem pierwsze wyłamanie, a potem na czwórce koń nagle, w ostatniej chwili ominął przeszkodę, a ja nie mając oparcia straciłem równowagę i spadłem. Potem, gdy już znowu na niego wsiadłem, to już byłem tak zdenerwowany, że leciały tylko zrzutki i inne błędy jeden po drugim. Mam trochę stłuczoną łydkę, ale powinno być wszystko w porządku - dodał. W środę na obiektach stołecznej AWF odbędą się eliminacje do piątkowego finału rywalizacji indywidualnej kobiet. Wyniki sztafet mężczyzn w mistrzostwach świata w pięcioboju nowoczesnym w Warszawie: 1. Francja (Valentin Belaud, Valentin Prades) 1578 pkt 2. Białoruś (Stanislau Żurauliou, Raman Pinczuk) 1576 3. Korea Płd. (Woo Jin Lee, Woo Jin Hwang) 1571 4. Czechy 1550 5, Węgry 1542 6. Chiny 1532 ... 17. Polska (Remigiusz Golis, Szymon Staśkiewicz) 1383