Już na początku wojny w Ukrainie Kamil Bortniczuk zaprezentował twarde stanowisko i głośno apelował o nałożenie na Rosję sankcji natury sportowej. To m.in. dzięki jego zaangażowaniu nie tylko wykluczono Rosjan z rozgrywek UEFA i FIFA oraz innych zawodów w różnych dyscyplinach, ale też odebrano im możliwość organizacji m.in. finału Ligi Mistrzów i mistrzostw świata w siatkówce. Zdaniem polskiego ministra sportu i turystyki to powinno być dopiero preludium dalszych kar. Uważa, że świat sportu powinien podjąć dalsze działania zmierzające do zupełnego usunięcia Rosji z areny międzynarodowej rywalizacji. To byłby ogromny cios w samego Władimira Putina. Ostra reakcja ministra sportu na słowa Paulo Coelho Kamil Borniczuk apeluje o jeszcze bardziej dotkliwe sankcje dla Rosji i Białorusi. Uderzą w samego Putina Bortniczuk wyjechał do Glasgow, by na żywo móc obejrzeć towarzyski mecz Szkocja - Polska. Wcześniej spotkał się z podsekretarzem stanu ds. sportu i turystyki, Nigelem Huddlestonem. Na konferencji z dziennikarzami zrelacjonował, że razem ze swoim brytyjskim odpowiednikiem od kilku tygodni podejmuje starania zmierzające do "odłączenia Putinowi i Łukaszence możliwości wykorzystywania sportu do legitymizowania tych zbrodniczych działań, które wspólnie prowadzą w Ukrainie". Zapowiedział daleko idące działania. Według Bortniczuka obecne sankcje nie są wystarczające. Świadczy o tym fakt, że rosyjska federacja piłkarska mogła zgłosić swoją kandydaturę do organizacji mistrzostw Europy w 2028 lub 2032 roku. Wskazał, że sport w Rosji od dawna trawiony jest przez patologie. "Uważam, że powinniśmy pójść dalej. Jeszcze zanim doszło do inwazji na Ukrainę, rosyjski sport był przykładem bardzo wielu patologii. Było bardzo wiele skandali o charakterze dopingowym, były sytuacje, gdy rosyjscy sportowcy, którzy mieli występować pod neutralną flagą, naruszali to, występując w strojach takich, by przypominały barwy Rosji. Ale też mieliśmy bardzo niebezpieczny proceder faktycznego kupowania za rosyjskie petrodolary stanowisk w zarządach światowych federacji sportowych. Stąd postulaty, by rosyjski sport całkowicie wyłączyć" - wytłumaczył. W sieci zamieszczono zdjęcie ze spotkania obu polityków. Doszło też do wizyty Bortniczuka u ambasadora Piotra Wilczka. Gdyby postulaty ministra sportu i turystyki (bezprecedensowe nie tylko w Rosji, ale w ogóle na świecie) zostały spełnione, oznaczałoby to ostateczny cios w rosyjski sport i właściwie jego pogrzebanie. A tym samym bolesne uderzenie w samego Władimira Putina, który jest wielkim fanem judo, hokeja oraz innych dyscyplin. Oprócz tego z lubością od lat wykorzystuje sport do szerzenia propagandy (chętnie pozuje do zdjęć ze sportowcami, bywa na międzynarodowych zawodach, kreuje się na człowieka wysportowanego, w pełni sił). Ten oręż byłby mu wytrącony. Szabotowa, wyrzucona z kadry Ukrainy, wróci do Rosji?! Niesmaczna sensacja