ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z MECZU: POLSKA - SZWECJA Przed rokiem we wrocławskiej hali stulecia stawką był awans na igrzyska w Pekinie. W meczu otwarcia turnieju padł remis 22:22. Tym razem to w Polakach upatrywano faworytów. Nie tylko dlatego, że brązowi medaliści mistrzostw świata grali przed własną widownią, ale głównie z powodu tego, że Szwedzi remisując poprzedni mecz z Rumunią zapewnili sobie już awans. Ale takie polskie myślenie, że w meczach o pietruszkę nie wkłada się pełni sił, nie miało żadnego potwierdzenia na parkiecie. Pierwszy kwadrans w wykonaniu "Orłów" Wenty był nawet niezły, w 13. minucie prowadziliśmy 7:5, ale już wtedy były symptomy, że może być ciężko. Polacy przegrali pierwszą grę w przewadze 0:1, a gdy na ławkę kar powędrował Damian Wleklak stracili dwie bramki. Z prowadzenia 7:5 zrobiło się 9:7, ale dla Szwedów. I tak było do przerwy, choć w 26 minucie przewaga "Trzech Koron" wynosiła już nawet cztery gole (14:10). Do szatni Szwedzi schodzili wygrywając 15:13 i na początku drugiej połowy znów dorzucili kolejne dwie bramki. Było 19:15 ale do końca sporo czasu. Polacy mozolnie utrzymywali dystans dwóch-trzech bramek do rywala grając przez większość czasu w osłabieniu. Trzynaście minut przed końcem Szwecja wygrywała 24:21 ale świetnie spisujący się w bramce Sławomir Szmal dał sygnał do ataku. Krzysztof Lijewski indywidualnymi akcjami zdobył dwa gole, a na remis 24:24 trafił po szybkim ataku Mateusz Jachlewski. Ostatnie dziesięć minut to był pojedynek artyleryjski. Obie strony wytoczyły swoje najcięższe armaty. Z drugiej linii ładowali na zmianę Dalibor Doder i Kim Andersson, a z polskiej strony Krzysztof Lijewski i obudzony chyba na tę końcówkę Karol Bielecki. W 57. minucie po kolejnej bombie Bieleckiego wygrywaliśmy 31:29, ale wtedy posypały się kary dla "Biało-czerwonych". Nie wszystkie uzasadnione, a nagromadzone w jednym momencie zdecydowały o wyniku. Na ławkę powędrowali Marcin Lijewski,Tomasz Tłuczyński i w najbardziej kontrowersyjny sposób Damian Wleklak. Szwedzi grali przez 34 sekundy sześciu na trzech, ale gola nie zdobyli! Niestety powórt zawodników Bogdana Wenty na parkiet nie odwrócił losów i goście zdobywając trzy bramki w dwie minuty wygrywali 32:31. Trener Polaków miał 24 sekundy na akcję. Wycofał bramkarza, ale nie powtórzył błędu Norwegów z chorwackiego mundialu . Pięć sekund przed końcem gola na wagę punktu zdobył Bartosz Jurecki. Remis zagmatwał sytuację Polaków w grupie, ale i tak więcej spustoszenia w tabeli zrobili Czarnogórcy. Wygrywając wyjazdowy mecz z Rumunią 28:27 stoją przed ogromną szansą awansu na mistrzostwa Europy - wystarczy, że wygrywają w środę u siebie z Polakami. Dla nas to więc mecz o być albo nie być, ale nie tylko trzeba w środę wygrać, ale i w sobotę pokonać w Kielcach Rumunię. Leszek Salva, Wrocław Polska - Szwecja 32:32 (13:15) Polska: Sławomir Szmal, Adam Malcher - Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński 2, Mateusz Jachlewski 3, Karol Bielecki 4, Artur Siódmiak 1, Damian Wleklak 1, Bartosz Jurecki 2, Michał Jurecki 7, Tomasz Tłuczyński 3, Mariusz Jurkiewicz 2, Marcin Lijewski 2, Tomasz Rosiński 1. Szwecja: Johan Sjostrand, Per Sandstrom - Mattias Gustaffsson 3, Kim Andersson 5, Jonas Kallman 2, Lukas Karlsson 2, Jan Lennartsson 1, Niclas Ekberg, Dalibor Doder 7, Robert Arrhenius, Oscar Carlen 1, Tobias Karlssson 1, Fredrik Petersen 7, Kristian Bliznac 3. Widzów: 4500. Sędziowie: Nordine Lazaar, Laurent Reveret (obaj Francja). Kary: Polska - 16, Szwecja - 8 minut. Wyniki spotkań z ostatniego tygodnia: środa Czarnogóra - Turcja 33:26 (14:13) czwartek Szwecja - Rumunia 26:26 (10:12) sobota Polska - Szwecja 32:32 (13:15) Rumunia - Czarnogóra 27:28 (10:12) Tabela grupy 1: M Z R P bramki pkt 1. Szwecja 7 5 2 0 225:182 12 2. Czarnogóra 7 4 0 3 206:209 8 3. Polska 6 3 1 2 177:153 7 4. Rumunia 6 2 1 3 183:183 5 5. Turcja 6 0 0 6 145:209 0 Do finałowego turnieju ME awansują dwie najlepsze drużyny z grupy.