ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z MECZU O BRĄZ I Z FINAŁU Obaw przed tym spotkaniem było wiele. Jak chłopcy Wenty wytrzymają psychicznie i fizycznie? Czy zdołają się zmobilizować? Jak zagrają Duńczycy, którzy w pierwszym meczu dostali od nas lanie? Początek pokazał, że oba zespoły odrobiły lekcje z pierwszego meczu. Duńczycy w obronie nie pozwalali na wiele, a ich bramkarz Kasper Hvidt miał rozpisanych naszych rzucających wyśmienicie. Dania prowadziła 2:0, 5:3 i 7:5. Hvidt bronił świetnie kolejno Marcina Lijewskiego, Michała Jureckiego i Karola Bieleckiego. Ostra obrona z obu stron sprawiła, że w prawie 20. minut meczu oba zespoły zdobyły tylko dziewięć bramek. Polaków kaleczył jednak tylko Lars Christiansen - dwa razy z karnych i dwa razy po kontrach. Po 20 minutach zaczął się poligon, czyli strzelecka rywalizacja największych bombardierów w obu ekipach: Karola Bieleckiego i Mikkela Hansena. Polaka wspierali rozgrywający świetny mecz Bartłomiej Jaszka i młodszy z braci Lijewskich, Krzysztof. Po takiej wymianie argumentów Polacy wyszli na prowadzenie. Nie było by go bez kapitalnej postawy w bramce Sławomira Szmala - 9 obronionych rzutów tylko w pierwszej połowie. Na przerwę schodzimy prowadząc 14:11. Nie był to taki występ, jak w pierwszym meczu tych ekip, gdy Polacy prowadzili 20:12, ale i tak nie było co narzekać. Najważniejsze, że Polacy pamiętali, co w tamtym pojedynku zrobili z nami Duńczycy po przerwie. Tym razem powtórki nie było. - Tylko czekaliśmy, co oni zrobią. Kiedy wyjdą do nas wyżej w obronie. To pytanie się powtarzało na ławce: kiedy wyjdą i kiedy wyjdą? - opowiadał po meczu Bogdan Wenta. W końcu wyszli. - Tylko na to czekaliśmy, zaczęliśmy grać swoje, to co mieliśmy przygotowane - dodał szkoleniowiec. Duńczycy zbliżyli się na dwie bramki - 17:15 w 37 minucie. Na dwie minuty na ławkę powędrował Mikkel Knudsen i zaczął się odjazd Polaków. Tłuczyński, Michał Jurecki, Marcin Lijewski, jeszcze raz Tłuczyński i prowadzimy 21:15. Po meczu? Nie. Mistrzowie Europy nie odpuszczają. Wraca Hansen i znów zaczyna walić w naszą bramkę jak z armaty. Szmala w polskiej bramce zmienia Malcher, ale nic nie pomaga. W 49. minucie rywale tracą do nas już tylko dwie bramki - jest 24:22. Nie dochodzą nas dlatego, że w polskiej ekipie jest Karol Bielecki. To jest Karol, którego pamiętamy z poprzedniego mundialu. Rzuca odważnie i co najważniejsze celnie. To jego najlepszy mecz na tym turnieju. Licznik bramek zatrzymuje się na 10! W ostatnich dziesięciu minutach Duńczycy nie mogą nam już nic zrobić. Robią proste błędy, a Polacy punktują ich jak wytrawny bokser. W końcówce Polacy już siębawią. Gdy trener Wenta poprosił o czas, to chyba tylko po to, by Marcin Lijewski mógł zatańczyć przy muzyce dla cheerleaderek. Wygrywamy 31:23 i mamy brązowe medale mistrzostw świata! Leszek Salva, Zagrzeb POLSKA - DANIA 31:23 (14:11) Polska: Sławomir Szmal (13 obronionych na 34 rzuty), Adam Malcher (0/2) - Bartłomiej Jaszka 4, Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński, Karol Bielecki 10, Artur Siódmiak, Damian Wleklak, Bartosz Jurecki 2, Mariusz Jurasik 1, Michał Jurecki 3, Tomasz Tłuczyński 5, Marcin Lijewski 2, Rafał Gliński. Trener Bogdan Wenta. Dania: Kasper Hvidt (10/36), Niklas Jacobsen Landin (2/7) - Thomas Mogensen 2, Lasse Boesen, Torsten Laen 1, Lars Jorgensen, Lars Christiansen 7 (2), Klavs Jorgensen Bruun 1, Bo Spellerberg, Michael V. Knudsen, Lasse Svan Hansen, Mikkel Hansen 10 (2), Hans Lindberg 2, Mads Nielsen. Trener Ulrik Wilbek. Kary Polska - 6 minut. Dania - 10 minut. Sędziowali: Nardine Lazaar i Laurentin Reveret (Francja). Widzów: ok. 8000.