Zapraszamy do INTERIA.PL na relację na żywo z meczu Polska - Szwecja. Początek spotkania o 20.15 Żadnej niespodzianki, poza oporem jaki "Biało-czerwonym" postawiła Argentyna. W porównaniu do oczekiwań sprzed turnieju trochę się jednak zmieniło. Po imprezie w Gdyni, gdzie Polacy pokonali Słowację i Czechy oraz zremisowali z Węgrami, zgodnie oceniano, że podopieczni Bogdana Wenty mają ogromy potencjał w ataku, wiele możliwości rozgrywania akcji, wszechstronnie atakujących zawodników. Cieszyliśmy się, że w dobrej formie są Marcin Lijewski, Bartłomiej Jaszka czy Tomasz Rosiński, Karol Bielecki jest lepszy niż przed kontuzją, że sporo odbija w bramce Piotr Wyszomirski i będzie mógł dać wartościową zmianę Sławomirowi Szmalowi. Nieźle prezentował się Patryk Kuchczyński, stopniowo wysoką formę łapał Grzegorz Tkaczyk. Żadnych wahań nie prezentowali Bartosz Jurecki czy "Kasa". Martwiliśmy się o dyspozycję Mariusza Jurasika oraz zdrowie Michała Jureckiego i Tomasza Tłuczyńskiego, którego wyjazd do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Jednak największy niepokój wzbudzała gra w obronie, bo sporo było w niej luk i niedociągnięć. Po czterech meczach na mistrzostwach świata, choć od turnieju w Gdyni minęło 10 dni, sytuacja jest zgoła inna. To, do czego w Szwecji można mieć najmniej zastrzeżeń, to... gra w obronie. Ze Słowacją straciliśmy dużo, bo 33 bramki, ale z Chile i Argentyną tylko po 23, a Koreę obroną wręcz rozbiliśmy - tylko 20 goli. Sprowadzenie Piotra Grabarczyka w miejsce kontuzjowanego Michała Jureckiego jeszcze wzmocniło defensywę. Z Chile dobrze bronił Wyszomirski, ale w sumie niewiele dostawał okazji gry. W klasyfikacji fair play Polska zajmuje przedostatnie miejsce z 22 karami (25 ma Szwecja), co oznacza, że "Orły" Wenty walczą ambitnie, choć nie zawsze zgodnie z przepisami. Ale znacznie gorzej jest nie mieć kar, niż je mieć, bo to zwykle oznacza, że przechodzi się obok meczu. Zwłaszcza, że na tym turnieju tendencja jest odwrotna od poprzednich - Polacy zwykle wygrywają grę w osłabieniu, a trzeba by jeszcze wygrywać grę w przewadze. I tu dochodzimy oceny ataku, gdzie jest gorzej. Co prawda statystyki mówią o 63 procentach skuteczności całego zespołu, czyli jest naprawdę nieźle, ale często gra Polaków jest szarpana, statyczna i w poprzek boiska. Bo oprócz statystyk rzutowych liczone są też straty. Błędów technicznych nasz zespół popełnił aż 58, więcej na turnieju mają tylko Słowacja, Chile, Tunezja, Austria i Australia. Zmieniła się forma Marcina Lijewskiego. Ze Słowacją jeszcze było dobrze - 6 goli, choć na 11 rzutów. Potem osiągnięcia "Lijo" leciały w dół, aż do siedmiu strat i jednego gola w meczu z Koreą. 8 goli na 22 rzuty, to nie jest wynik, którym można się chwalić. To, co pozwala mieć nadzieję, że jednak formy nie stracił, tylko chomikuje ją na ważniejszą część turnieju, są asysty - tylko z Koreą pięć. Karol Bielecki zdobył 12 bramek, ale na aż 26 rzutów i z pewnością powinien mieć lepszą skuteczność. Nie ma jeszcze szczytu formy Mariusz Jurasik, niewiele gra Tomasz Rosiński. Wydawało się, że w tej fazie turnieju więcej pograją Mateusz Zaremba i Bartłomiej Tomczak, ale spisywali się średnio. To są elementy, które trzeba poprawić, ale które nie powodują, że ocena polskiej siódemki ma być negatywna. Wręcz przeciwnie. Oczekiwaliśmy od nich czterech wygranych w tej fazie i cztery wygrane są. Można zrozumieć, że ciężko się zmobilizować na mecz z Chile czy Argentyną (najlepiej rozumieją to Szwedzi...), ale turniej - co zgodnie podkreślają wszyscy w polskiej ekipie - dopiero się zaczyna. W czwartek gramy ze Szwecją, potem czekają - najprawdopodobniej Serbia, Dania i Chorwacja i to wtedy rozstrzygnie się, co Polacy osiągną na mundialu. Do tych spotkań przystąpimy ze znakomitymi Szmalem i Bartoszem Jureckim, świetnym Tomaszem Tłuczyńskim, skutecznym Patrykiem Kuchczyńskim, solidną obroną z Grabarczykiem, Mariuszem Jurkiewiczem i Arturem Siódmiakiem i wzrastającą z meczu na mecz formą. Nawet jeśli - odpukać - nie powiedzie nam się z gospodarzami, to w kolejnej fazie będą cztery drużyny z dwoma punktami (Argentyna, Szwecja, Polska i Dania lub Chorwacja) jedna z zerem (najpewniej Serbia, bo przegrała z Danią, czeka ją mecz z Chorwacją) i jedna z czterema punktami (Dania lub Chorwacja, bo grają ze sobą w ostatniej kolejce). I nadal wszystko będzie możliwe. A gdyby udało się ograć Szwedów, to pierwsza czwórka będzie o krok... Leszek Salva, Goeteborg