Orły zaliczyły w Toruniu bardzo dobre spotkanie przeciwko Ukrainie (1:2 po karnych), całkiem dobry mecz z Włochami (2:4), rozgromili Rumunię 7:0 i pokonali Holendrów 3:1, co jednak nie zmienia faktu, że osiągnęli najgorszy wynik od 2000 roku, gdy podczas mistrzostw w Katowicach zajęliśmy identyczne miejsce, dając się wyprzedzić m.in. Brytyjczykom. Tamtejszy turniej mocniej obsadzony, a poza tym była tylko jedna grupa - MŚ gr. B. Awans do światowej elity w prawdziwie południowym stylu fetowali Włosi, którzy pokonali Ukrainę 2:0. Dywizję I opuszczają Rumuni. W ostatnim swoim meczu strzelili wreszcie pierwszego gola, ale przegrali z Holendrami 1:5. Graliśmy dzisiaj bez jednego z liderów zespołu Adama Borzęckiego, który podczas meczu z Włochami otrzymał karę meczu. Nie może to jednak tłumaczyć porażki z niżej notowanymi "Wyspiarzami" i to przed własną publicznością. W pierwszej tercji nie pokazaliśmy niczego szczególnego. Na początku pod bramkę rywali przedarł się Maciej Urbanowicz, ale Jody Lehman obronił jego strzał i uniemożliwił skuteczną dobitkę. Gdy jedyny raz graliśmy w przewadze, nie oddaliśmy nawet strzału. Łapaliśmy kary i przez ponad sześć minut musieliśmy grać w osłabieniu, w dodatku 107 sekund w podwójnym. Brytyjczycy strzelali z każdej pozycji, ale Krzysztof Zborowski nie popełniał błędów. Obronił czternaście strzałów, a raz dopisało mu szczęście (słupek po "bombie" Russella Cowleya w 17. minucie). Z kolei biało-czerwoni, mimo że byli faworytem tego meczu i dopingowały ich pełne trybuny, to w pierwszej części próbowali zaskoczyć bramkarza rywali tylko ośmiokrotnie. W drugiej tercji na lodzie rządził chaos, a w nim lepiej czuli się "Wyspiarze". W 31. minucie "Zbora" obronił strzał Grega Chambersa, ale żaden z obrońców nie krył nadjeżdżającego z drugiej strony bramki Davida Longstaffa i krążek trafił do naszej siatki. Wreszcie w 39. minucie przeprowadziliśmy składną akcję, Mariusz Jakubik dostał dobre podanie na drugi metr przed bramką, ale źle dostawił kija i guma przeleciała obok słupka. Trzecią tercję rozpoczęliśmy z werwą. W 45. minucie wykorzystaliśmy wreszcie przewagę - Mikołaj Łopuski dostał podanie tuż przed niebieską, efektownymi zwodami mijał obrońców i pięknym strzałem nie dał szans Lehmanowi. - Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! - domagali się kibice, a mieli prawo, bo dzisiaj dopingowali naszych energiczniej niż w poprzednich meczach. "Wyspiarze" słabli i coraz częściej zaczęli odwiedzać boks kar, więc długimi momentami musieli bronić się we własnej tercji. Pięć minut przed końcem trzeciej tercji fani poderwali się z miejsc, krzycząc "JEEEEST!", ale szarżujący na lewym skrzydle Marcin Kolusz trafił w boczną siatkę. W odpowiedzi bardzo groźnie strzelał Colin Shields. W 58. minucie rywali czarował serią kiwek Leszek Laszkiewicz, ale wywalczył tylko grę w przewadze. Brytyjczycy skontrowali i "Zbora" uratował nas w sytuacji sam na sam z Shieldsem. W 2. minucie dogrywki zostawiliśmy bez krycia Ashleya Taita i ten z bliska wpakował krążek do siatki ku wielkiej radości Brytyjczyków. Przed meczem zgotowano owację Jackowi Płachcie, który zakończył bogatą karierę. Wychowanek GKS-u Katowice większość kariery spędził w niemieckich klubach. W sezonie 1994/95 został wicemistrzem Niemiec w barwach EV Landsshut. W reprezentacji rozegrał 84 mecze i strzelił 31 goli. W 2005 i 2007 roku został uznany najlepszym napastnikiem mistrzostw świata dywizji I. Prezes PZHL Zdzisław Ingielewicz dziękując za reprezentowanie Polski wręczył mu pamiątkową koszulkę, a kapitan Leszek Laszkiewicz w imieniu kadrowiczów uhonorował pucharem. Mirosław Ząbkiewicz, Toruń Polska - Wielka Brytania 1:2 po dogrywce (0:0, 0:1, 1:0, 0:1) Bramki: 0:1 Longstaff - Chambers - Thomas (30.58), 1:1 Łopuski - Piekarski - Zapała (44.08 PP1), 1:2 Tait - Shields (61.54). Polska: Zborowski - Noworyta (2), Piekarski (4); Malasiński, S. Kowalówka, Urbanowicz (2) - Kłys (2), Gonera; Łopuski, Zapała (2), Proszkiewicz - Banaszczak, Rompkowski; Kolusz (4), Słaboń, L. Laszkiewicz - Jakubik, Dziubiński, Danieluk. Wielka Brytania: Lehman - Weaver, David Phillips; Chambers, Owen (2), Longstaf - Danny Myers, Johnson (2); Shields, Tait (2), Dowd - Matt Myers (2), Thomas (4); Clark (2), Cowley, Richardson - Walton, Watkins; Hill, Hewitt, O'Conor. Kary: 16 - 14. Widzów: 3000.