Orest Lenczyk nie oglądał losowania grup finałów Euro 2008, bo uczestniczył w znacznie ważniejszym święcie dla jego rodziny - przyjścia na świat wnuka (słynny trener został dziadkiem po raz trzeci). Dlatego, gdy poprosiliśmy go o komentarz w sprawie wyników losowania, zapytał: "Jakich mamy rywali?". Gdy mu ich wymieniliśmy, w słuchawce zapadło długie milczenie. - Mamy problem - przerwał je trener PGE/GKS Bełchatów. INTERIA.PL: Można było trafić jak Francja do grupy śmierci z Włochami i Holandią. Orest Lenczyk, trener PGE GKS Bełchatów: - Mnie to nie interesuje. Interesują mnie tylko fakty, a te są takie, że absolutnie dwie drużyny spośród tych, na które trafiliśmy są notowane bardzo wysoko. Nie chcę nikogo obrażać, ale są lepsze zdecydowanie od naszych przeciwników z eliminacji. A w Korei przekonaliśmy się, co znaczy grać z gospodarzami. Co teraz? - Absolutnie powinna minąć euforia z tego powodu, że awansowaliśmy na Euro. Zostawmy już z boku historię, żeśmy nigdy tam nie byli. A od jutra, ba - nawet od dzisiaj zróbmy wszystko, żeby mieć mocną drużynę na ten turniej. Należy również pamiętać o tym, że dwa miesiące po mistrzostwach Europy zaczynają się eliminacje do mistrzostw świata. I trzeba ewentualnie nie robić błędów, że jeszcze dotrwamy do tych pierwszych meczów i odpadniemy z grupy. To się może zdarzyć, ale absolutnie nie robić z tego żadnego problemu, tylko spojrzeć na to w takim aspekcie, czy mamy drużynę na eliminacje do mistrzostw świata. Sugeruje Pan odmłodzenie zespołu? - Może nie na odmłodzenie, bo całej "jedenastki" się nie odmładza, ale uważam, że w szerokiej kadrze na finały mistrzostw Europy powinni się znaleźć piłkarze, którzy pociągną grę przez kolejne dwa lata. A nie jest problemem, że przez pół roku kilku podstawowych reprezentantów Polski będzie grzało ławę w swoich klubach? - Ja tak tego nie postrzegam. W klubach jest na tyle utalentowanych piłkarzy, że jak się ich tylko dobrze wykorzysta, to nie będzie źle. Ja się nie bałem wstawić w ostatnich meczach piłkarza, który do tej pory grywał tylko w czwartej lidze (Grzegorz Kuświk - przyp. red.). I poradził sobie w Kielcach w meczu z gatunku "o być albo nie być". Jeżeli wyciągnie się takich zawodników, to jestem przekonany, że w połączeniu z doświadczonymi piłkarzami, to będzie szansa na stworzenie niezłego zespołu na finały Euro. Nie możemy robić tragedii z tego, że losowanie było złe, bo mamy Niemców i Chorwatów. Nie możemy też robić batalii o nazwie "Wygrać z Niemcami", bo to wcale nie o to chodzi. Nawet ostatnie mistrzostwa świata w Niemczech uczą, że trzeba mieć zespół, zawodników, którzy nie będą grali dzisiaj bardzo dobrze, a za tydzień beznadziejnie. To musi być drużyna, która będzie miała szanse sprostać wyzwaniom wynikających z eliminacji do mistrzostw świata, bo nie zapominajmy, że na dwóch ostatnich mundialach byliśmy. Tylko, że za bardzo cieszyliśmy się samym faktem awansu. Podobnie zresztą jak nasze kluby, które nie mogę się nacieszyć ze zdobycia mistrzostwa do tego stopnia, że później nie istnieją w pucharach. Czyli poprzeczka wisi bardzo, bardzo wysoko.