P. Papaj: Całą drugą połowę przegrywaliście, ale wiara była do końca. Sławomir Szmal: Oczywiście, taki mamy już zespół. Mecz nie układał się po naszej myśli od samego początku. Popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów a z kolei Szwedzi zdobyli sporo łatwych bramek. Walczyliśmy jednak z sercem do ostatniej minuty, udało nam się odwrócić wynik na sam koniec. Opłaciło nam się zaangażowanie i wiara do samego końca. Nikt nie może powiedzieć, że Polacy nie walczą. - Niewiele Wam sprzyjało, musieliście wszystko wywalczyć sami, nawet z trybun Niemcy byli zdecydowanie przeciwko Polakom. - Dobrze. Ale to nas, każdego z nas tylko mobilizowało do tego, żeby walczyć mocniej, zdobyć na koniec tą bramkę i unieść puchar. Nie chcę tutaj mówić o jakiejś wojnie, choć Niemcy nam faktycznie nie sprzyjali. Skupiliśmy się na swoim zadaniu i je wykonaliśmy. Oczekujemy jednak teraz, że w Polsce będziemy mogli zagrać dla naszych kibiców. Taki turniej byłby czymś wspaniałym. - Teraz jeśli ktoś powie, że Polska to jeden z faworytów na mistrzostwach Europy, to nie będzie można zaprzeczyć? - Uważam, że nie można tak do tego podchodzić. To był turniej przygotowawczy do mistrzostw Europy, była szansa zagrania z dobrymi zespołami, spojrzenia jak jest z formą, próbowania zagrań taktycznych. Widać, że wyszło nam to dobrze. Fajnie też, że w ogóle mogliśmy się spotkać, potrenować. Myślę, że każdego z nas to cieszy. - Czyli o mistrzostwach Europy jeszcze nie myślimy? - To był dopiero turniej, to nie były mistrzostwa. Żadna z drużyn wydaje mi się, że nie grała na sto procent swoich możliwości. Każdy trenował, sprawdzał. Z drugiej strony nie powiem, że się nie cieszymy z wyniku i wygrania Superpucharu. Mistrzostwa dopiero przed nami a i tam będziemy walczyć. Paweł Papaj