Tymczasem w poniedziałek "Tiger" znów trafił "pod nóż". Tym razem operowano lewy bark. - Czuję się już dobrze. Operacja trwała godzinę, trzeba było spiłować kawałek kości, który naciskał na nerw - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Michalczewski. - Bark dokuczał mi jeszcze przed walką z Gonzalezem, którą stoczyłem na zastrzykach przeciwbólowych. Mimo tego czułem ból przy każdym lewym prostym. "Tiger" nie rezygnuje z powrotu na ring. Treningi zamierza wznowić na początku marca.