Pięćdziesiąt tysięcy widzów na Croke Park, z wyjątkiem tych którzy pięć minut przed końcem regulaminowego czasu zaczęli opuszczać trybuny będąc przekonanym o pewnej wygranej Polaków, do ostatniego gwizdka sędziego przeżywało spore emocje. Ostatecznie "biało-czerwoni", prowadzący do 88. minuty 2:0, wygrali 3:2. "Przyjechaliśmy tutaj zdobyć cenne doświadczenie przed marcowym spotkaniem z Irlandią Północną o punkty eliminacji MŚ i to nam się udało. Do 85. minuty wszystko było w porządku i nie mieliśmy powodów do zmartwienia. Końcówka była jednak straszna. Znowu do końca drżeliśmy o wynik, ale sami jesteśmy sobie winni, bo pozwoliliśmy się zepchnąć pod własną bramkę, zamiast trzymać rywala w środku pola" - powiedział po meczu selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker. "Generalnie jestem jednak zadowolony. W końcu wygrać na tym ciężkim terenie nie jest łatwo. Zrobiliśmy to także dla naszych wspaniałych kibiców, którzy jak zwykle dzielnie nas wspierali. Atmosfera na stadionie była wspaniała, ale do tego jesteśmy już przyzwyczajeni. Czy gramy w Lizbonie, czy na Euro, czy w Dublinie - polscy kibice są z nami. To bardzo miłe" - dodał holenderski szkoleniowiec. Zadowolony był także po meczu włoski trener gospodarzy Giovanni Trapattoni, choć Polacy zakończyli trwającą sześć spotkań serię bez porażki reprezentacji Irlandii. "Normalnie po porażce jestem wściekły, ale dziś nie mam powodów do smutku. Jestem zadowolony z moich piłkarzy, bo do ostatnich sekund walczyli o remis. Pokazali wielką ambicję i charakter. Teraz przegraliśmy, ale to doświadczenie zaprocentuje w meczach o punkty, do których przystąpimy jeszcze silniejsi psychicznie" - zaznaczył Trapattoni. Wspomniał, że już przed meczem przestrzegał przed polską drużyną. "Mówiłem, że to silny rywal, w dodatku bardzo zgrana ekipa. Dzisiaj to się w pełni potwierdziło, choć z drugiej strony, gdyby w pierwszej połowie Damien Duff wykorzystał dogodne sytuacje, to wynik byłby inny" - powiedział. "Powiedziałem jednak piłkarzom w szatni: głowa do góry. Jesteśmy na właściwej drodze do sukcesów w przyszłości" - zakończył Włoch. Zdaniem kapitana i bramkarza gospodarzy Shaya Givena, w końcówce zarówno piłkarzom, jak i kibicom skoczyła temperatura. "Doprowadziliśmy do gorączkowej sytuacji i niewiele zabrakło, by udało się uniknąć porażki. Myślę, że nie byliśmy gorsi, a o wygranej Polaków zdecydowały świetne początki obu części gry. Bramki zdobyte tuż po rozpoczęciu gry i chwilę po przerwie dały im niezbędny komfort gry" - ocenił. Szat po porażce nie rozdziera również irlandzka prasa. "The Independent" napisał, że Polacy zakończyli "miodowe miesiące Trapattoniego". "The Times" z kolei zauważył, że Polacy byli sprytniejsi i wykazali się większym doświadczeniem, jednak trener Irlandczyków nie powinien narzekać, gdyż dostał odpowiedź na pytanie, co jeszcze wymaga poprawy w grze jego zespołu. "The Sun", nieco nie w swoim stylu, uspokajał: "Prawdopodobnie nie było lepszego momentu na pierwszą porażkę pod wodzą "Trapa", a "The Guardian" podkreślił, że "nawet nawałnica gospodarzy w końcówce nie odebrała zwycięstwa Polakom, którzy dominowali pod względem wyszkolenia technicznego".