"To był klasyczny schemat. Spiętrzenie problemów sprawiło, że Artur nie wylewał za kołnierz i w konsekwencji musiało się to odbić na jego dyspozycji sportowej. Fakt, że sprawa wyszła na światło dzienne, bardzo obciążył psychikę piłkarza" - diagnozuje Tomaszewski. Nie potępia jednak Boruca. Zamiast tego podaje gotowe rozwiązanie tej trudnej sytuacji. "Skoro jednak wiemy o wszystkim, nie powinniśmy mu współczuć. To najgorsza rzecz, jaką można Arturowi zgotować. Trzeba mu pomóc. Jak? Dać mu przez miesiąc spokój" - sugeruje były golkiper reprezentacji Polski. Tomaszewski jest również zdania, że naszej reprezentacji nie stać na to, aby zrezygnować z bramkarza tej klasy co Boruc. "Wśród polskich bramkarzy Boruc jest bezapelacyjnie numerem jeden. Teraz znalazł się na ostrym zakręcie, nie znaczy to jednak, że zapomniał wszystkiego, czym potrafił zachwycić" - zapewnia Tomaszewski.