Niespełna 23-letni Austriak obecnego sezonu nie może zaliczyć do najbardziej udanych, ale narzekać również nie powinien. Piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata to ścisła czołówka, ale "mnie nie satysfakcjonuje. Muszę nauczyć się tej nowej roli" - mówi Morgenstern. "Sytuacja nie jest dla mnie najłatwiejsza, ale po latach sukcesów nadchodzi też słabszy okres. Trzeba nadal walczyć i liczyć na to, że w końcu wróci się do poprzedniej dyspozycji" - dodał Morgenstern. Brązowy medalista mistrzostw świata z Sapporo (2007) widzi dobre strony w tym, że to właśnie jego koledzy z reprezentacji są teraz na topie. "Nie spoczywa na mnie dzięki temu medialne obciążenie, ponadto gdy widzę jak skaczą moi rodacy, którzy trenują tak samo jak ja, to rośnie we mnie nadzieja, że ze mną też tak może być" - przyznał. Na mistrzostwa świata do Liberca nie jedzie jako faworyt i, jak sam zaznaczył "dzięki temu nie mam niczego do stracenia. Postawiłem sobie cel bardzo ambitny. Musi zresztą taki być, skoro mam już na koncie brązowy krążek i jestem dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim, ale nie mówmy o nim na razie". Morgenstern przyznał, że po przebiegu obecnej rywalizacji jego idolem stał się Wolfgang Loitzl. "Pokazał nam wszystkim, że tym, co liczy się najbardziej, jest cierpliwość i praca. Po tak długim oczekiwaniu na indywidualny sukces nareszcie udało mu się wedrzeć się do światowej czołówki. To dodaje mi sił i przekonuje do tego, że nie wszystko trzeba zdobywać za pierwszym razem, a czasami warto poczekać.