26 maja 1999 roku. Stadion Camp Nou w Barcelonie. Finałowe spotkanie Ligi Mistrzów sezonu 1998/1999. Zegar wskazuje doliczony czas gry meczu Manchester United - Bayern Monachium. Wynik 1-1 po golach Mario Baslera i wyrównującym trafieniu Teddy'ego Sheringhama kilkadziesiąt sekund wcześniej. Sędzia Pierluigi Collina pozwala wykonać ostatni rzut rożny przed dogrywką. Z kornera dośrodkowuje David Beckham. Podkręcona piłka trafia na głowę Sheringhama, który przedłuża dośrodkowanie do Ole Gunnara Solskjaera. Ten niepilnowany na drugim metrze przystawia nogę do piłki i pakuje ją do siatki obok bezradnego Olivera Kahna. Sektory z kibicami Man Utd eksplodują. Peter Schmeichel z radości robi fikołki, a Solskjaer zdobywa swoją najważniejszą bramkę w karierze. Najważniejszą spośród 126, jakie zdobył dla Manchesteru United. Rezerwowy United po 11 minutach spędzonych na boisku staje się gwiazdą światowego futbolu i przechodzi do historii Ligi Mistrzów... Zobacz dramatyczną końcówkę z finału Ligi Mistrzów w 1999 roku na Camp Nou: Anonimowy wiking zamiast Shearera Niewiele jednak brakowało, a nigdy nie usłyszelibyśmy o Ole Gunnarze Solskjaerze. W wieku 15 lat na poważnie rozważał on porzucenie futbolu. "Mój talent rozwijał się bardzo powoli i w pewnym momencie mojego życia, w wieku 15 lat chciałem zająć się zupełnie czym innym" - przyznał po latach, wiedząc już, że warto było przetrwać ciężkie chwile, aby potem błyszczeć na piłkarskich salonach. Dwa lata później Solskjaer strzelał już niczym działo ciężkiego kalibru. Jako 17-latek w sześciu meczach swojej drużyny Clausenengen na turnieju Otta Cup zdobył 17 bramek. Łącznie w barwach Clausenengen FK "Morderca" 115-krotnie "wykańczał" bramkarzy rywali. Warto dodać, że na uzbieranie tak pokaźnej liczby goli potrzebował zaledwie 109 meczów. Talent Solskjaera szybko wyrósł poza juniorski klubik. Kolejnym przystankiem w jego karierze było już w pełni profesjonalne Molde FK. Tam przez dwa lata stał się prawdziwą gwiazdą ligi i trafił do reprezentacji Norwegii. W końcu jasne stało się, że nawet norweska ekstraklasa, to "za ciasne buty" dla tak uzdolnionego piłkarza. Latem 1996 roku za niewiarygodnie okazyjną cenę - 1,5 miliona funtów Ole Gunnar Solskjaer przeniósł się do Manchesteru United. Już w debiucie pokazał, że zna się na strzelaniu goli. W spotkaniu z Blackburn Rovers wszedł na boisko z ławki rezerwowych za Davida Maya i trafił do siatki rywali, ustalając wynik spotkania na 2-2 i ratując "Czerwonym Diabłom" jeden punkt. Na strzelenie gola potrzebował zaledwie sześciu minut. Wkrótce przy Old Trafford już nikt nie żałował, że Ferguson zamiast Alana Shearera sprowadził anonimowego "wikinga" z dalekiej Skandynawii. W swoim pierwszym sezonie w Anglii Ole strzelił 18 goli! Przez niego płakał niemiecki kolos Właśnie z rolą rezerwowego kojarzony jest najczęściej Ole Gunnar Solskjaer. Norweg był prawdziwym asem w rękawie sir Alexa Fergusona, który wpuszczał go na boisko, gdy zawodzili napastnicy podstawowego składu. I Norweg przeważnie wypełniał założenia nakreślone przez Szkota. Tak było w maju 1999 roku, gdy strzelił gola na Camp Nou doprowadzając do łez piłkarzy Bayernu Monachium. Po trafieniu Solskjaera wielu Bawarczyków straciło wiarę w sens futbolu. Samuel Kuffour padł na murawę i w geście bezradności walił pięścią w ziemię, a prawie stukilowy kolos - Carsten Jancker zanosił się płaczem jak mały chłopiec. Obu pogrążył "Morderca o twarzy dziecka". Solskjaer do dziś jest rekordzistą Ligi Mistrzów pod względem meczów w roli zmiennika. Aż 42 razy jako piłkarz Manchesteru United wchodził na boisko w tych rozgrywkach z ławki rezerwowych. Łącznie w elitarnej Champions League strzelił 20 goli. W Premier League jako dżoker spisywał się równie dobrze. Fani United do dziś pamiętają lanie, jakie ich drużyna sprawiła Nottingham Forest. Na City Ground podopieczni Alexa Fergusona wygrali 8-1, a cztery z tych bramek to zasługa Solskjaera. "Baby-face killer" wszedł na boisko w 72. minucie, a na strzelenie "quad-tricka" potrzebował zaledwie 12 minut. Dave'a Beasanta pokonywał kolejno w 80, 88, 90 i 92 minucie meczu. "Jim Ryan (jeden z ówczesnych trenerów Man Utd - przyp. red) prosił, żebym szanował piłkę, ponieważ nie potrzebowaliśmy więcej goli. Oczywiście nie posłuchałem go. Nie lubię tak grać" - komentował po meczu. Co ciekawe, rok później Solsjkaer również strzelił cztery gole w jednym meczu. Było to w spotkaniu z Evertonem, lecz Norweg przebywał na boisku od 1. do 90. minuty. Nottingham Forest pogrążony przez "Mordercę o twarzy dziecka" Uczył strzelać Ronaldo i Teveza Choć Solskjaer w Manchesterze United spędził aż 12 sezonów, to jego kariera została gwałtownie wyhamowana po sześciu latach gry dla "Czerwonych Diabłów". Wszystko przez kontuzje. Sezon 2003/2004 to początek kłopotów zdrowotnych piłkarza z numerem 20 na czerwonej koszulce MU. Zamiast na boiskach piłkarskich, Ole częściej pojawiał się w gabinetach lekarskich. Konieczna była operacja kontuzjowanego kolana. Piłkarz po długiej kuracji wrócił do gry w 2005 roku. Kolejny sezon rozegrał niemal w całości, strzelając 11 goli w 32 występach dla Man Utd, ale to były ostatnie oficjalne występy Norwega dla klubu z Old Trafford. 34-letni piłkarz przegrał z kontuzjami i po sezonie 2007/2008 ogłosił zakończenie kariery. Jego pożegnalny mecz z Espanyolem Barcelona oglądało 68 tysięcy widzów. "Baby-face killer" pojawił się na murawie w 68. minucie i oddał trzy strzały na bramkę hiszpańskiej drużyny. Gola jednak nie strzelił. Dokonał tego młody rezerwowy - Frazier Campbell. Symboliczna zmiana pokoleniowa w "Teatrze Marzeń" spuentowała jego 12-letnią przygodę z Manchesterem United. Ale tylko piłkarską. Bo Solskjaer, pracujący wcześniej w klubie jako trener napastników pierwszej drużyny (podpowiadał, jak strzelać gole m.in. Carlosowi Tevezowi, Cristiano Ronaldo, czy Wayne'owi Rooneyowi), objął drużynę rezerw. Okazało się, że Norweg jest też utalentowanym szkoleniowcem. Przez dwa sezony zdobył kilka trofeów, łącznie ze zwycięstwem w lidze rezerw. Jego dorobek nie pozostał bez echa. W listopadzie 2010 zgłosił się po niego poprzedni klub - Molde FK, oferując posadę pierwszego trenera. Solskjaer uznał, że nadszedł czas, aby spróbować szczęścia jako szkoleniowiec w seniorskiej piłce i pożegnał się z United. W Molde liczą, że prowadzona przez niego drużyna będzie prezentować "agresywny i fascynujący futbol". 126 goli Solskjaera dla Man Utd w 10 minut: A syn woli Rooneya "You are my Solskjaer, my Ole Solskjaer, You make me happy, when skies are grey" - tak (na melodię "You are my sunshine") śpiewali o Norwegu kibice z Old Trafford. Ole, choć nie mógł równać się z takimi tuzami jak Eric Cantona, był przez wszystkie lata gry w United postacią wręcz uwielbianą. Także przez sir Alexa Fergusona. Ten mając wcześniej do czynienia z prawdziwymi boiskowymi rozrabiakami nie mógł się nachwalić podejścia do pracy superrezerwowego z Kristiansund. "To miły chłopak i absolutnie bezproblemowy. Zawsze był wielkim profesjonalistą i bardzo dbał o siebie. Nigdy mnie nie zawiódł. Był świetnym przykładem" - przyznał "Fergie". Ole Gunnar nie był skandalistą. Nie korciło go życie nocne, nie pchał się przed obiektywy kamer i aparatów. Uwagę zwracała jedynie jego gra na boisku, poza nim, był cichym chłopakiem z odległej Skandynawii. "Nie jestem zwolennikiem całego zgiełku medialnego, który mnie otacza. Jeśli mam być szczery, to wolę spędzać czas w towarzystwie mojej dziewczyny Silje" - mówił onieśmielony Ole Gunnar w jednym z wywiadów po przejściu do Man United. Dziś Silje jest jego żoną. Mają trójkę dzieci. Noah, Karna i Elijah. Najstarszy z całej trójki - Noah podobnie jak tata gra w piłkę i nawet ma swojego futbolowego idola. Jest nim... Wayne Rooney - uczeń Solskjaera. You Are My Solskjaer - śpiewają kibice Man Utd...