Do spotkania z ŁKS-em wrocławianie przystąpili m.in. bez kontuzjowanego Tadeusza Sochy i przechodzącego rehabilitację Dariusza Sztylki. Trener gości Grzegorz Wesołowski miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników. Pierwsza część spotkania przebiegała niemal w całości pod dyktando Śląska. Wrocławianie szybko opanowali środek pola i bardzo mądrze bronili się przed nielicznymi kontratakami ŁKS-u. Sami nie byli jednak w stanie sforsować twardo grającej defensywy gości, którzy starali się wybijać piłkę jak najdalej od własnego pola karnego i nie wahali się faulować. Pierwszą groźną sytuację gospodarze stworzyli dopiero w 27. minucie spotkania. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Ostrowskiego z prawej strony boiska, piłkę do siatki głową próbował skierować Tomasz Szewczuk, jednak dobrze ustawiony bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Minutę później Bronisław Wyparło był jednak bezradny, gdy po rzucie rożnym Piotr Celeban z najbliższej odległości wślizgiem skierował piłkę do siatki. Po strzeleniu gola piłkarze Śląska podbiegli do ławki rezerwowych i zrobili "kołyskę". Była ona zadedykowana trenerowi bramkarzy Tomaszowi Hryńczukowi, któremu niedawno urodziło się dziecko. Śląsk jeszcze przed przerwą miał okazję na podwyższenie prowadzenia. Po znakomitym podaniu Janusza Gancarczyka w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Szewczuk, któremu udało się przelobować Wyparłę, ale piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Adrian Woźniczka. Strata bramki zmusiła do ataku również gości. Najlepszą i jedyną w tej części gry okazję do wyrównania miał Jakub Biskup, którego silne uderzenie z ok. 20 m Wojciech Kaczmarek wybronił z najwyższym trudem. W drugiej połowie spotkania tempo meczu spadło, a gra skupiła się głównie w środku pola. Łodzianie próbowali atakować, ale nie mieli pomysłu na skonstruowanie akcji, która mogłaby dać im wyrównanie. Śląsk cofnął się na swoją połowę i czekał na możliwość przeprowadzenia kontrataku. Po jednym z nich w 55 minucie meczu faulowany w polu karnym gości był Celeban. Sędzia bez wahania wskazał na "jedenastkę", a rzut karny na bramkę, strzałem przy prawym słupku, zamienił Sebastian Dudek. Dwadzieścia minut później trzeciego gola dla gospodarzy strzelił Sebastian Mila. Pomocnik Śląska otrzymał prostopadłe podanie za plecy obrońców od Szewczuka, ładnym zwodem "położył" Wyparłę i lekkim strzałem skierował piłkę do pustej bramki. W ostatnich minutach kibice mogli oglądać prawdziwe oblężenie bramki ŁKS-u. Bohaterem łodzian był w końcówce meczU Wyparło, który kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą czwartego gola, broniąc m.in. strzały Vuka Sotirovica i Gancarczyka. Po meczu powiedzieli: trener ŁKS Grzegorz Wesołowski: - Przyjechaliśmy tutaj z zamiarem wywiezienia przynajmniej jednego punktu. Niestety już w pierwszej połowie nasza taktyka zawiodła, bo straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Stało się to, czego się obawialiśmy. Śląsk zaczął bowiem grać swoją ulubioną piłkę. Zmusiło nas to do gry pozycyjnej i wprowadziło sporo zamieszania. Przegraliśmy zasłużenie, ponieważ Śląsk stworzył sobie więcej sytuacji, nam zabrakło natomiast umiejętności i boiskowego cwaniactwa. szkoleniowiec Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz: - Chciałem pogratulować swojej drużynie zwycięstwa, zaangażowania i dyscypliny. Początek nie obfitował w dużo sytuacji podbramkowych, ale atak pozycyjny wymaga dużo cierpliwości i przygotowania. Jestem zadowolony, bo każde zwycięstwo cieszy, tym bardziej wywalczone w takim stylu. Zaczęliśmy rundę wiosenną optymistycznie. Został nam jeszcze jeden mecz i mam nadzieję, że rok skończymy w dobrych humorach, bo na to zasłużyliśmy. Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 3:0 (1:0) Bramki: 1:0 Piotr Celeban (28.), 2:0 Sebastian Dudek (56. karny), 3:0 Sebastian Mila (75.). Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Sebastian Mila. ŁKS Łódź: Marcin Adamski, Mladen Kascelan. Sędzia: Piotr Pielak (Warszawa). Widzów 6 000. Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Antoni Łukasiewicz, Mariusz Pawelec - Krzysztof Ostrowski (78. Vuk Sotirović), Sebastian Dudek, Sebastian Mila, Krzysztof Ulatowski - Janusz Gancarczyk (87. Kamil Biliński), Tomasz Szewczuk. ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Adam Marciniak, Marcin Adamski, Adrian Woźniczka, Zdzisław Leszczyński - Dariusz Stachowiak, Gabor Vayer, Mladen Kascelan (33. Rafał Kujawa), Paweł Drumlak - Jakub Biskup (62. Vahan Gevorgyan), Adam Czerkas (83. Kamil Bartosiewicz).